Przyznaję. Zasiadałem do lektury tego komiksu bez żadnych oczekiwań. A dostałem bardzo dobry komiks rozrywkowy, żonglujący stereotypami i kipiący pomysłami. „Nasz przyjaciel Szatan” jest zaskoczeniem. Pod wieloma względami. Weźmy autorów - komu mówią coś nazwiska takie jak Dominik L. Marzec, Łukasz Lalko i Michał Murawski? Dziś już mówią. Ale przed nadejściem Szatana? Weźmy fabułkę, która od początku do końca ani razu nie zgrzyta. Weźmy wreszcie udaną warstwę graficzną. Wszystko tu pasuje!
Szatan to gość przeżywający akurat kryzys wieku średniego. Niby rządzi piekłem, ale pomaga mu w tym cały zastęp złych czy gorszych demonów. I nie wiadomo jak potoczyłby się jego żywot, gdyby nie kilku jego wyznawców, którzy postanawiają wezwać go na Ziemię. A że nie spełnia ich wizji, rozpętują istną burzę. No bo czy Szatan może być zwykłym kolesiem, który „chce zjeść kolację i obejrzeć meczyk”? Coś nie gra? A kto powiedział, że szatan ma mieć rogi, ogon, kopyta a czasami nawet i macki? Kościół? No to ciekawe co ten Kościół - ze swym papieżem Urbanem na czele - powie, gdy będzie musiał przed sądem walczyć w procesie o zniesławienie pana piekieł? Będzie musiał przepraszać za przyprawienie mu m.in. rogów - na wizerunku - właśnie?
To główne założenie fabuły. Starcie między siłami Nieba i Piekła. Jednak nie gdzieś w biblijnej scenerii, ale na sali sądowej. Bo „Nasz przyjaciel Szatan” to historia zupełnie współczesna. Z gadżetami znanymi z naszej rzeczywistości. Nie powinny więc dziwić demony czyszczące piekło przy pomocy i-robotów, Szatan grający na komórce w węża, katolickie call center czy e-papierosy. Podobnie jak teczka - niczym z IPN - w której są największe haki na pana piekieł... Nie powinien dziwić też smażący się w piekle Hitler, któremu przypadła podła fucha w demonicznej kuchni, obstawianie kto wygra proces czy transmisja na żywo z sali sądowej, niczym z bokserskiego ringu. Dużo tych „grzybów”, ale autorzy wyjątkowo sprawnie ich użyli. I nie przekombinowali.
Pokusili się też o ciekawe przedstawienie Nieba. Dlaczego Bóg nie miałby zamieszkać na luksusowym jachcie? Dlaczego nie miałby mieć sekretarki? Dlaczego nie miałby wspierać go - przecież sam jest już wiekowy i zmęczony - rzutki i energiczny Jezus? Dlaczego Szatan nie miałby być kuszony przez Papieża? Przecież wszystko - jako w niebie, tak i na ziemi... i pod ziemią - jest możliwe!
Jak na tak spójny projekt zadziwiające jest, że „Nasz przyjaciel Szatan” powstał... trochę przypadkowo. Na początku miał być film. Ale kiedy okazało się, że zebranie kasy na produkcję jest nierealne, autorzy postawili na komiks. Lepiej nie mogli. Czego chcieć więcej? Kontynuacji. Jakiej? Przecież skoro Papież trafił do piekła punkt wyjścia już jest. A reszta? Wierzę, że Dominik L. Marzec, Łukasz Lalko i Michał Murawski są w stanie dopisać ciąg dalszy.
|
autor recenzji:
Mamoń
29.12.2016, 16:32 |