TO SIĘ SKOŃCZY CAŁOWANIEM
Chociaż niedawno wydawało się, że „Dragons Rioting” dopiero się rozkręca, już mamy przedostatni tom. Wraz z nim zaczyna się też dłuższy wątek fabularny, który będzie jednocześnie wieńczył serię. Gotowi na wielką, śmiercionośną walkę, która rozstrzygnie kto jest najsilniejszy i co czeka Męski Czyściec w przyszłości?
Dla Rintaro zaczyna się czas wielkich kłopotów. Jeszcze nie skończył wyborów, a już w Męskim Czyśćcu zjawia się Seizu wraz z trzema wojowniczkami klanu Czarnej Mgły Zakrywającej Niebo i chce się z nim zmierzyć, zgodnie ze złożoną obietnicą. Nasz bohater nie jest zbyt chętny do pojedynku, ale – jak już się przyzwyczaił – nie da się uniknąć takich rzeczy. Tym bardziej, że stawka jest wyższa, niż kiedykolwiek, bo wróg chce jednocześnie przejąć szkołę. Uczennice nie zamierzają tak łatwo ulec klanowi, wyznaczony zostaje więc czas turnieju walk, który rozstrzygnie całą kwestię. Po stronie Rintaro stają wszystkie Smoczyce, zanim jednak zaczną się Igrzyska Piekielnej Czerni, nasz bohater będzie musiał rozwiązać kilka problemów. Pierwszym z nich są wybory na przewodniczącego szkolnego samorządu, drugim upewnienie się, że Okularnica rzeczywiście będzie walczyła dla niego. Chłopak wybiera się więc do niej, żeby wszystko obgadać, ale czego by nie robił, wydaje się, że ich spotkanie coraz bardziej przypomina randkę i nieuchronnie zmierza do pocałunku!
Po tym tomie wyraźnie widać, że zbliża się wielki finał serii. Nie tylko wydarzenia stały się bardziej epickie i definitywne, ale przy okazji i pojawił się pierwszy tak długi wątek w tej serii. Zaczął się bowiem jeszcze w poprzedniej części i w tej nie osiąga swojego finału. Wręcz przeciwnie, wydaje się dopiero rozkręcać, ale już w tym momencie zostawia bohaterów sponiewieranych, jak nigdy dotąd.
Co ciekawe akcja, choć bardziej dynamiczna, krwawa i ostra niż dotychczas, wcale nie pędzi tu na złamanie karku. Tomik oferuje nam wiele spokojniejszych, pełnych humoru momentów. Bywa, że wszystko toczy się niemal leniwie, a całość przy okazji, jak zwykle zresztą, po brzegi pełna jest łagodnej erotyki. Do tego mnóstwo sympatycznych postaci i szczypta satyry plus kilka popkulturowych odniesień sprawiają, że całość czyta się po prostu znakomicie, pochłaniając "Dragons Rioting" jednym tchem.
Miłośnicy shounenów będą zadowoleni z tej serii. Jest lekka, czasem nie pamięta co to logika, ale sympatią nadrabia takie drobiazgi. I przy okazji jest dobrze narysowana.
|
autor recenzji:
wkp
21.08.2018, 06:58 |