BATMAN I ROBIN FOREVER
Po wydarzeniach opisanych w „Ostatecznej rozgrywce” Bruce Wayne przestał być Batmanem, jednak nie tylko jego legenda i spuścizna pozostają żywe. Dawni pomocnicy Mrocznego Rycerza, w tym noszący batzbroję Jim Gordon, działają zamiast niego, ale na jaw wychodzą skrywane przez lata sekrety Człowieka Nietoperza. Przeszłość upomina się o swoje, a młode pokolenie obrońców Gotham będzie musiało rozwikłać jej tajemnice zanim będzie za późno.
Kim jest Matka? I dlaczego Batman ukrywa wszelkie informacje na jej temat przed Robinem? Przed laty, tuż po ich starciu ze Strachem na wróble, Bruce usunął dane z nią związane ze swoich Akt Cieni, bo gdyby młody Dick Grayson dowiedział się, co jego mentor zrobił, żeby uczynić go tym, kim jest, wszystko co zbudował Mroczny Rycerz rozsypałoby się…
Czasy obecne. Bruce nie jest już Batmanem, natomiast Dick działa jako szpieg organizacji Spyral. Wielkie otwarcie odrestaurowanej Wieży Oświecenia staje się dla niego początkiem kolejnej walki, kiedy zostaje zaatakowany przez dzieci Matki. Zdradzony przez swoją pomoc, od tajemniczej napastniczki otrzymuje pendrive ze spowiedzią Bruce’a. Sprawa nabiera jednak tempa, kiedy Bluebird zostaje zaatakowana przez Orphana. Drogi młodego pokolenia herosów przecinają się we wspólnym działaniu przeciw wrogowi, którego nie rozumieją, nie wiedząc komu mogą zaufać i do czego to ich doprowadzi…
Retcon to bardzo popularny w komiksowym świecie zabieg, który zawsze sprawdza się bardzo dobrze. Jeśli ktoś nie wie, polega on na powróceniu do doskonale wszystkim znanych wydarzeń i dodaniu do nich nowych elementów zmieniających obraz danej sytuacji. Taka wolta ma swoje niezaprzeczalne plusy, nic więc dziwnego, że w końcu i James Tynion IV wraz ze Scottem Snyderem zdecydowali się zastosować ją w opowieści o Batmanie i odbrązowić nieco tę postać. Z ich pomysłu zrodził się naprawdę udany komiks, przepełniony akcją i szybkim tempem, strony którego zaludnia cała masa mniej lub bardziej ważnych postaci tego uniwersum.
Fabularnie poza konkretnym poprowadzeniem akcji i ciekawymi wątkami najbardziej cieszy fakt, że udało się zachować spójność. Ekipa scenarzystów nie była w końcu mała. Wprawdzie wśród nich nie znalazł się Snyder, pełniący rolę współpomysłodawcy całości, ale za pisanie poszczególnych zeszytów wzięli się Tynion IV, Tim Seeley, Steve Orlando, Genevive Valentine, Jackson Lanzing, Collin Kelly oraz Ed Brisson. W tym konkretnym przypadku wyszło jednak, jak w serialu telewizyjnym – każdy dodał coś od siebie, ale trzymał się jednej, konkretnej wizji. Zresztą „Wieczni Batman i Robin” od początku planowani byli jako krótka seria (zamknięta ostatecznie na 26 częściach), co przemawiało za tym tytułem.
Grupa rysowników tego albumu także nie była małaa. Jeśli nie liczyć inkerów i kolorystów grafiki sporządzili Tony Daniel, Paul Pelletier, Scot Eaton, Tony Kordos, Marc Deering, Wayne Faucher, Ronan Cliquet, Alvaro Martinez, Roge Antonio, Geraldo Borges, Fernando Blanco, Christian Duce, Javier Pina oraz Goran Sudžuka. Większość albumu, podobnie jak scenariusz, zachowuje podobny poziom, jednak bliżej końca ilustracje stają się prostsze i bardziej brudne. Całość jednak wypada bardzo dobrze, mimo faktu, że jeden zeszyt potrafi rysować kilku artystów.
Podsumowując, „Wieczni Batman i Robin” to bardzo ciekawa i warta poznania opowieść. Dodatkowo na jej korzyść przemawia fakt, że mamy tu do czynienia z historią zamkniętą w stosunkowo niewielkiej serii zebranej w dwóch tomach, a także to, iż jednocześnie mocno osadzona jest w wydarzeniach znanych z wydawanych w Polsce batserii, a zarazem nadaje się też dla mniej zaznajomionych z tematem (obowiązkowe streszczenie najważniejszych wątków mamy na początku tomu). Do tego dobre wydanie i solidna porcja stron za przystępną cenę sprawiają, że komiks wart jest polecenia.
|
autor recenzji:
wkp
24.04.2017, 07:12 |