Kultura Gniewu skutecznie rozbudowuje swój dziecięcy segment wydawnictwa zwany Krótkimi Gatkami. Cyklicznie wypuszcza zarówno komiksy, jak i ilustrowane książki. Do tej drugiej grupy zaliczają się publikacje Williama Grilla.
William Grill tworząc "Wilki z Nowego Meksyku" oparł się na opowiadaniu z końca XIX wieku, autorstwa Ernesta Setona. I poruszył temat, który – choć na pozór odległy – świetnie odnosi się do polskich realiów.
Książka urzeka od pierwszego momentu. Dla Grilla wymarzonym narzędziem do tworzenia okazują się być zwykłe kredki (narzędzie dla dzieci w książce dla dzieci…). Kreuje nimi krajobrazy, postaci, tytułowe wilki. Robi nimi też klimat opowieści. Znaną w Polsce "Wyprawę..." zbudował z chłodnych, arktycznych barw. "Wilki..." są przesiąknięte kolorami Nowego Meksyku. Już okładka i wyklejka nawiązują do kilimów wytwarzanych przez Nawahów. Wewnątrz książki pojawiają się czerwienie, biel i czerń, zestawione często z błękitem nieba.
Grill zestawia też narrację z wielu małych kadrów – narrację wręcz wyjętą z komiksowych plansz – z dużymi panoramami zajmującymi całą stronę, czy dwie sąsiadujące ze sobą strony książki. Obok całego ciągu obrazków pokazujących jak podbijano Dziki Zachód, pojawiają się więc panoramy z prerii, wilcze portrety czy widok Nowego Jorku. Wilczą watahę dowodzoną przez Lobo zestawia z osadnikami, którym czworonożni łowcy nie są w smak. Niczym walczące o wpływy armie.
I właśnie o walce początkowo traktuje książka. Ernest Seton przygotowuje cały arsenał pułapek, wnyków, broni i amunicji. Po stronie wilka Lobo - "cwanego diabła”, jak jest nazywany - są spryt i zwierzęca inteligencja. Nikt nie jest w stanie jednak przewidzieć, że walka przerodzi się w fascynację (choć historia o Lobo nie jest historią z happy endem…). Zmieni człowieka, który z myśliwego stanie się obrońcą dzikiej przyrody. Człowieka, który znajdzie następców, dzięki którym wilki szare i dziś są obecne w Stanach Zjednoczonych.
Napisałem, że „Wilki z Nowego Meksyku” odnoszą się do polskich realiów. Trudno nie odnieść takiego wrażenia, patrząc na poczynania „elit”, które pozwalają na rozprawianie się nie tylko z zielenią na prywatnych działkach, ale nawet na wycinkę Puszczy Białowieskiej czy wydają zgodę na odstrzały gatunków chronionych. W takiej sytuacji od najmłodszych lat - od krótkich gatek : ) właśnie - trzeba poruszać kwestie zasadności ochrony przyrody, kształtować świadomość ekologiczną. Książki takie, jak „Wilki z Nowego Meksyku” świetnie się do tego nadają.
|
autor recenzji:
Mamoń
20.02.2017, 11:36 |