Wielu młodym osobom wydawać się może, iż boom komiksowy był u nas od zawsze. Tymczasem po 1989 roku, aż do 2003 r. rodzimy komiks przeżywał trudne chwile. Wydawnictwo Egmont wydawało niewiele, Tm–Semic zwinął żagle i to pomimo nastawienia na stricte "Zachodnie" pozycje, ale najbardziej cierpieli krajowi autorzy. Po 1989 roku skończył się czas wielkich nakładów i nastał czas smuty, a takie tuzy jak: Bogusław Polch, Tadeusz Baranowski, a nawet Jerzy Wróblewski walczyły o byt. W takiej sytuacji nie ma co wspominać o nowej fali polskich autorów. Co rusz oszukiwani przez prywaciarzy (nastawionych wyłącznie na zysk) mieli najłagodniej określiwszy przekichane. Był jednak promyk nadziei. Promyk po którym wyszło słonce, a była to grupa kujawsko-pomorskich komiksiarzy napalonych na komiks. Mowa tu oczywiście Krzysztofie Różańskim, Jacku Michalskim, Romanie Maciejewskiem i Andrzeju Janickim. Tyko dzięki ich determinacji rodzimy komiks przeżył. Co? Jakże to? Zapyta niejeden, a fakty są jednoznaczne!
Ci pasjonaci dali szanse i wzór, nadzieję i siłę do działania dla takich twórców: jak Michał Śledziński, Krzysztof Wyrzykowski, Jacek Przybylski. Choć to słowa wielkie, ale są prawdziwe, gdyż ta wspaniała grupa pozwoliła przetrwać krajowemu komiksowi i w czasie najgorszego kryzysu profesjonalnie publikowała. O jednym z nich - Andrzeju Janickim - o jego drodze artystycznej i pasji jest niezwykła książka Macieja Jasińskiego. Książka podzielona na rozdziały w której lwią część stanowią pełnowymiarowe komiksy.
Andrzej Janicki był jednym ze współzałożycieli i naczelnych magazynu Awantura, ale także mocno udzielał się w Czasie Komiksu i magazynie Paradox. W 1999 roku zaczął współpracę z magazynem Produkt, który dziś jest uważany za najważniejsze pismo młodego pokolenia przełomu stuleci, ale uczciwie - właśnie on był inspiracją dla ekipy Michała Śledzińskiego. Był ostoją dla wszelakich komiksowych inicjatyw, w tym fanzinów np. Ziniola. Nikomu nie odmawiał pomocy i zawsze służył wsparciem - rzeczową radą. Choć życie go nie oszczędzało, (o czym szeroko przeczytasz w książce), on nie zmienił się!
W ocenianym tytule odnajdziesz (zobaczysz) jego kunsztowne pracochłonne wizualizacje. Poznasz jego kuchnię warsztatową i choć przez lata jego specyficzny styl wielokrotnie ewoluował i widać w nim pewne inspiracje (o tym szerzej za moment), jednakże jest na tyle wyrazisty, iż można śmiało wysnuć tezę. Andrzej Janicki ma niepowtarzalny i charakterystyczny styl graficzny. Wystarczy spojrzeć na jakąkolwiek jego prace, albo okładkę, ilustrację, a potem obejrzeć po jakimś czasie i od razu wiesz.
Jak napisał Maciej Jasiński: „Na przestrzeni tego czasu było widać szczególnie silny wpływ innych twórców, takich jak Moebius czy McMahon. Poza nimi wśród swoich inspiracji rysownik wymienia także takich artystów jak: Enki Bilal, Karel Saudek, Caza, Alex Nino, Barry Windsor Smith, Brian Bolland, Simon Bisley, Jim Murray, Kelley Jones, Carlos Gimenez, Fernando Fernandez, Palacios, Toppi, Madureira, Betteo. Przyznaje także, że uwielbia klasyków amerykańskiej ilustracji: Leyendecker, Peak, Wyeth, Rackham, Amsel, Frazetta i komiksu: Mort Drucker, Jack Davis, Harvey Kurtzman, Wally Wood, Bernie Wrightson. Także wielu polskich artystów odcisnęło piętno na jego twórczości....”. Żeby nie psuć Ci zabawy, niech reszta postanie tajemnicą, ale już w tym miejscu dodam, iż jest to tytuł, który koniecznie musisz mieć w swoich zbiorach!
Na podstawie losów Andrzeja Janickiego poznasz także historię polskiego komiksu i wspomniane czasy smuty, a na tym tle jego dramatyczne zmagania o zdrowie (po zakrzepicy), ale przede wszystkim zobaczysz jego niezłomność charakteru, jego pasję, a wręcz miłość do Sztuki Komiksu! Dowiesz się o jego pracowitości i o tym, jak i gdzie działał, iż nie bał się żadnej pracy i podejmował się każdego ilustratorskiego zajęcia. Nawet nie wiesz ile musiał przejść! Ile razy został na lodzie, a mimo to wstawał, nie poddawał się i dalej tworzył. Ten mrok życia codziennego odcisnął piętno na jego twórczości, ale był zarazem kolejną cechą określającą go. Opowieść zawarta w „Napalonym na komiks” nie jest czczą gadaniną, ulepszonym melodramatem, ale faktycznym życiorysem artysty, który przeżył wiele i podniósł się i tworzył! Wszystko to znajdziesz w tej pierwszorzędnej książce, która w pierwszej części powstała jakby w swoistej formie reportażu połączonego z wywiadami. W formie w której Maciej Jasiński subtelnie, ale zarazem niczym najlepszy skryba, w luźnym (przyjemnym w lekturze) przekazie opisuje historię Andrzeja Janickiego.
Drugą część „Napalonego na komiks” stanowią stricte komiksy i ilustracje. Znajdziesz tu tyle perełek, że trudno wymienić. Jest więc komiks historyczny „Podwórko”, który pierwotnie był dołączony do jednej z gazet codziennych w Bydgoszczy i Toruniu, ale także wszystkie krótkie komiksy np. ze Świata Gier Komputerowych. Pojawia się także komiks Liama Sharpa, w którym ekstra kolory wykonał, nie kto inny jak: Andrzej Janicki. Czego tu nie ma - od SF, postapo, po fantasy. Są tu prace autorskie i narysowane do scenariuszy: Łukasza Chmielewskiego, Macieja Jasińskiego, Tomasza Marciniaka, Adama Ochockiego, Krzysztofa Różańskiego, a nawet mentora polskiego komiksu dr. Jerzego Szyłaka. W tym miejscu warto wspomnieć, iż Jerzy Szyłak w posłowiu (tradycyjnie fachowo) opisał i docenił działalność Andrzeja Janickiego. W „Napalonym na komiks” czytania i oglądania jest ogrom! Najczęściej są to historyjki mające wstęp, rozwiniecie i zakończenie. Ile jest tu tego – ile tych komiksów, szkiców, czy wcześniej niepublikowanych i alternatywnych plansz z nieznanych opowieści graficznych. Jest w tym ogrom esencjonalnych treści, wizualizacji, a do tego wyłącznie autentycznych emocji. Nie chce już za dużo zdradzać, ale gwarantuje, odszyfrowuje się znakomicie. Pozwalając sobie na dygresję, ale w temacie. Kto wychował się na komiksach Andrzeja Janickiego, na pewno ma sentyment do jego prac z Awantury, z Świata Gier Komputerowych i będzie jak (piszący te słowa) wniebowzięty, ale i każdy komiksiarz doceni fakt, iż powstała publikacja zbierająca wszystko w jednym zbiorku, z przejrzystym przekazem i z tyloma unikatowymi komiksami.
Na ten świetny efekt ma wpływ także sama edycja. Po raz kolejny wydawnictwo Ongrys (pod dowództwem Leszka Kaczanowskiego) pokazało jak należy wydawać takie publikacje. Na szczególną pochwałę zasługuje porządna korekta Macieja Kowalskiego oraz przejrzyście i solidnie wykonany DTP Jarka Obważanka.
Podsumowując! Maciej Jasiński i Andrzej Janicki wzmocnieni, przez wspaniałe osoby z crowdfundingu i przez wydawnictwo Ongrys, ale również dział kultury Miasta Bydgoszcz, (który po raz kolejny wsparł komiksiarzy) - stworzyli publikację nietuzinkową - o gromie erudycji, emocji, wiedzy, subtelności, wspartą znakomitym pisarstwem, a z trzeciej tyloma perełkami komiksowymi. Oceniany tom jest swoistym kompendium - jest pełnym obrazem pierwszorzędnego artysty, gdzie dowiesz się o nim prawie wszystkiego - na temat jego fascynacji i inspiracji, ale przede wszystkim o takich sprawach o których wiedziała tylko garstka przyjaciół i wybitnych maniaków komiksowych. Zawarta w tej książce wiedza uporządkuje tamten okres i będzie narzędziem dla przyszłych badaczy polskiego komiksu. Warto jeszcze wspomnieć, że całą opowieść uzupełniają nieznane wcześniej zdjęcia dotyczące artysty oraz ekipy Studia Komiks Polski, ale także unikatowe komiksy.
Na sam koniec – ostatnia już dygresja, ale w temacie:). Była już genialna książka o mistrzu Jerzym Wróblewskim, jest genialna o Andrzeju Janickim - jakże brakowało takich wartościowych publikacji na naszym rynku, oby kolejne pojawiły się jak najszybciej!
Polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
08.05.2017, 16:00 |