WOJNA Z ROBINAMI
Jeżeli podobali się Wam „Wieczni Batman i Robin”, „Wojna Robinów” to album dla Was. Bohaterowie noszący symbol „R” na piersi znów muszą zjednoczyć siły by zmierzyć się z problemami sięgającymi o wiele głębiej, niż mogliby sądzić. A wszystko to oczywiście mocno osadzone w wydarzeniach batmanowych serii wydawanych w ramach New 52.
Robinów przybyło. Coraz więcej młodych ludzi wdziewa kostiumy i zakłada maski i staje do walki ze zbrodnią. Sytuacja jednak ulega drastyczne przemianie, kiedy podczas jednej z akcji ich członka śmierć ponosi zarówno policjant, jak i przestępca, który chciał okraść sklep monopolowy. Zdarzenie to wywołuje medialną i społeczną dyskusję, a także falę nienawiści w stosunku do samozwańczych, dziecięcych herosów. Radna Noctua doprowadza do przegłosowania ustawy potocznie zwanej Prawem Robina, która nakazuje aresztowania wszelkich zamaskowanych bądź noszących symbol „R” osób, przy użyciu wszystkich dostępnych środków. Nikt nie ma pojęcia, że działa ona dla Trybunału Sów, a Wojna Robinów wywołana została z ich inicjatywy. Tymczasem na zamaskowanych młodych ludzi zaczyna się polowanie. Robini spotykaj się, żeby podjąć decyzję co w tej sytuacji zrobić, a wieści o tym, co dzieje się w Gotham docierają do przebywających poza miastem Jasona Todda, Dicka Graysona, Tima Drake’a i Damiana Wayne’a. Dawni pomocnicy Batmana dołączają do wojny, nieświadomi do czego to wszystko zmierza…
„Batman” bez Batmana nie jest już tym samym. A właściwie nie bez Batmana, bo ten wciąż jest obecny na łamach poświęconych mu serii, a bez Bruce’a Wayne’a wcielającego się w tę rolę. Nie mniej Jim Gordon w głównej serii, jak i młodsi pomocnicy Nietoperza w tytułach pobocznych godnie kontynuują jego spuściznę, a opowieści zyskały dzięki temu odrobinę świeżości. I chociaż Bruce powraca co i raz w retrospekcjach (i nie tylko), jego brak jest odczuwalny, a porzucenie krucjaty bardziej przekonujące, niż to miało miejsce choćby w „Batman R.I.P.”. Wracając jednak do „Wojny Robinów” jest to całkiem ciekawa i sprawnie poprowadzona opowieść o kolejnym kryzysie w Gotham. Konsekwencje „śmierci” Batmana głośnym echem odbijają się wśród ulic miasta, które dość już ma samozwańczych bohaterów. Tylko co się tak naprawdę za tym wszystkim kryje? Pytania tego typu zawsze intrygują, nie inaczej jest także i tym razem.
Od strony graficznej „Wojna…” jest albumem bardzo różnorodnym. Najlepiej wypadają zeszyty utrzymane w realistycznym stylu, za rysunki których odpowiadają choćby Ian Churchill, Mikel Janín czy Javier Fernández, najmniej przekonały mnie ilustracje Adama Archera. Owszem, są urocze, nie mniej ich cartoonowy wygląd (przypominają animowane teledyski Gorillaz) kłoci się nieco z powagą całości albumu – ale nie z tonem zeszytu, który jest lżejszy od pozostałych i potraktowany mniej serio. Ogół „Wojny Robinów” prezentuje się jednak bardzo przyjemnie i miłośnicy współczesnych batmanowych serii wydawanych w ramach New 52 będą zadowoleni. Polecam więc ten album ich uwadze.
|
autor recenzji:
wkp
31.05.2017, 07:03 |