To nie jest komiks stricte biograficzny. To komiks inspirowany życiem i działalnością Ireny Sendlerowej. Całość ukaże się w trzech tomach. Pierwszy z nich - "Getto" - jest już dostępny po polsku. Dostępny po polsku… Tak, bo wymagał tłumaczenia. Żaden z rodzimych twórców nie sięgnął bowiem do tej pory po życiorys Ireny Sendlerowej. Zrobił to natomiast zespół, jaki stworzyli Jean-David Morvan, Séverine Tréfouël, David Evrard oraz Walter. Wydaje zaś Timof ze swoimi cichymi wspólnikami.
Sprawiedliwa wśród Narodów Świata, zmarła w 2008 roku Irena Sendlerowa to postać, o której – szczególnie w dzisiejszej sytuacji politycznej, kiedy narodowcy dochodzą do głosu - trzeba i warto mówić. Jak w soczewce skupia w sobie odwagę i wiarę. Jednocześnie jej działanie pokazuje niezgodę na skrajności, do jakich doprowadza nacjonalizm. Jest wręcz wymarzoną bohaterką filmów, książek, komiksów. Dlatego nie dziwi, że stała się elementem popkultury. Dowodem na to "Irena". Trylogia komiksowa o tej, która – nie bacząc na zagrożenie – uratowała z warszawskiego getta prawie 2500 żydowskich dzieci. A wszystko zaczęło się podobno od artykułu na temat Ireny Sendlerowej, jaki wpadł w ręce Jeana-Davida Morvana (znany jest z liczącej już 19 tomów serii science fiction "Armada"). Postać Polki tak go poruszyła, że postanowił napisać o niej – wraz z Séverine Tréfouël - komiks.
Opowieść zaczynają w marcu 1941 roku. Między zrujnowanymi domami, w prowizorycznie zagospodarowanym getcie, próbuje wspierać stłoczonych na niewielkim obszarze Żydów. Przyjeżdża z pomocą, rozdaje posiłki. Któregoś dnia słyszy prośbę Waszel. Umierająca dziewczyna prosi, by wyprowadziła tylko z getta jej syna - Nethanela. Po to, by ona mogła już spokojnie umrzeć. Słowa te robią na dziewczynie ogromne wrażenie. Przez kolejne dni przetrawia je. Myśli, czy to w ogóle realne. Za pomoc Żydom grozi przecież śmierć. Szalę przeważa śmierć Waszel i zabicie chłopca. Za rzekomą próbę ucieczki na tę stronę Warszawy, gdzie ludzie stają się wreszcie niewidzialni. A także wsparcie przyjaciół, na jakie może liczyć.
W pierwszym komiksie widzimy, jak wywozi pierwsze dzieciaki z getta. Widzimy też jak w 1943 roku jest katowana w piwnicy centrali gestapo. Ale tych kilka plansz to tylko migawka. Zapowiedź tego, co się wydarzy w kolejnych tomach cyklu. A druga odsłona serii– będzie to album "Żydzi" - zapowiedziana jest na wrzesień. W przyszłym roku z kolei mamy otrzymać zakończenie cyklu – ma nosić tytuł "Warszawa".
Cartoonowa kreska jaką posługuje się David Evrard – kolor nałożył na nią Walter - w pierwszej chwili może irytować. Opowiadać w taki sposób o dramacie Żydów? Ale jeśli ma to być komiks, po który ma sięgnąć również młodszy czytelnik, epatowanie realizmem przyniosłoby odmienny efekt. "Irena" byłaby wyłącznie komiksem dla dorosłego odbiorcy. A tak – udaje się przemycać poważne problemy w historii, która na pierwszy rzut oka traktuje o czymś zgoła odmiennym niż próba uwolnienia dzieciaków z warszawskiego getta.
Do niedawna mówiąc o komiksach poruszających tematykę żydowską ich lista kończyła się na "Mausie" Arta Spiegelmana. Później wzbogacona została o takie komiksy jak "Josel" Joe Kuberta, "Córka Mendela" Martina Lemelmana czy antologia "Złote pszczoły" ze scenariuszami Moniki Powalisz. Wreszcie teraz w nurt ten wpisuje się również "Irena".
Cenny i ważny komiks.
autor recenzji:
Mamoń
28.05.2017, 20:32 |