WALKA O PRZYSZŁOŚĆ
Piekielny obóz trwa. Sytuacja, w jakiej znaleźli się bohaterowie wydaje się być bez wyjścia – w którąkolwiek stronę autor jej nie poprowadzi, nie wyniknie z tego nic dobrego (albo dla bohaterów, albo dla rozwoju akcji). A jednak „Kulinarne pojedynki” nie zawodzą, dostarczając jak zwykle solidnej porcji dobrej zabawy.
Jak się można było spodziewać, Souma bez problemu poradził sobie z kolejnym zadaniem kuchennym, jednak Tadokaro nie miała tyle szczęścia. Trafiła na złe składniki, zrobiła wszystko, co w jej mocy by jakoś sobie poradzić z daniem i stworzyła smaczny posiłek, jednak nie uznający żadnych odstępstw do przepisu absolwent Akademii Tootsuki nie przepuścił jej dalej. Dlatego też Souma wyzywa go na pojedynek – jeśli wygra przyjaciółka wróci do szkoły, jeśli nie – on odejdzie razem z nią. Czy nastolatek, który przegrywał podobne pojedynki z własnym ojcem, będzie miał choćby cień szansy na pokonanie zawodowego kucharza, który zdobył wielką sławę i uznanie? Co gorsza to nie on a Tadokoro ma gotować, Souma będzie jedynie jej pomocnikiem!
Ale gdyby jakimś cudem jeszcze brakowało Wam emocji, na uczniów, którzy przejdą dalej czeka kolejne ciężkie wyzwanie. Po wyczerpującym dniu marzą już tylko by się położyć, ale oto otrzymują zadanie przygotowania menu śniadaniowego. Na opracowanie wszystkiego i przećwiczenie własnych dań mają tylko noc. Co więcej ich posiłki muszą spełnić nie tylko surowe wymogi miejsca, ale także zostać wydane w liczbie stu porcji. Jak mają dokonać tego nastolatkowie, którzy w większości ledwie stoją na nogach?
Japończycy naprawdę wiedzą jak robić komiksy. Trudno bowiem powiedzieć, że w „Kulinarnych pojedynkach” dzieje się dużo i różnorodnie – to już czwarty tom, za nami jest dobre 700 stron mangi i fabuła wciąż obraca się wokół tych samych tematów – a jednak całość czyta się wprost znakomicie. Czemu, skoro bohaterowie tylko gotują, pojedynkują się na dania, gotują i jeszcze trochę gotują? Bo robią to z humorem, namiętnością (często objawiającą się fizycznie w postaci scen erotyki spod szyldu ecchi) i w sposób emocjonujący, niczym zawody sportowe (o ile ktoś należy do miłośników sportu). Czyta się to szybko i z dużą ochotą, a dla czytelników z kulinarnym zacięcie autor przygotował w każdym tomie serię przepisów na posiłki, jakie serwują bohaterowie komiksu. Często są to wersje uproszczone, amatorzy także mogą więc spróbować w nich swoich sił – szkoda tylko, że trudno jest zdobyć na naszym rynku specyficzne produkty rodem z Japonii.
Całość na dodatek znakomicie przedstawia się również pod względem graficznym. Urocze postacie, uchwycone w miękki, delikatny sposób (nie trudno się domyślić, że chodzi tu głównie o kobiety – faceci pojawiają się głównie jako chude, pozbawione detali sylwetki, tudzież umięśnieni aż do przesady kulturyści), realistycznie, ale i cartoonowo. Po prostu w sposób znakomicie dobrany do treści. Najważniejsze jednak pozostaje to, jak świetnie całość się czyta. Dlatego też jeśli lubicie dobre, zabawne i emocjonujące mangi, polecam gorąco.
|
autor recenzji:
wkp
16.11.2017, 14:10 |