NIE PRZEGRAM
Seria „Kuroko’s Basket” powoli zbliża się do końca. Przed nami co prawda jeszcze osiem tomów, co daje niespełna jedną trzecią całości (więc wcale nie tak mało), ale jednak czuć już zbliżający się finał. Widać to także w samej fabule, która zagęszcza się coraz bardziej i prowadzi nas w tym samym kierunku. Zanim to jednak nastąpi, czeka nas jeszcze wiele akcji, emocji i starć potęg, pokazujących, że nawet na boisku spotkać można potężnych wojowników.
Trwa mecz Seirin kontra Kaiju – bodajże największe wyzwanie w karierze obu drużyn. Walka wydaje się wyrównana, kiedy jednak Kise musi zejść z boiska w wyniku nieoczekiwanej kontuzji, Seirin zaciera ręce. Wkrótce jednak nastolatkowie odkrywają, że zwycięstwo wcale nie przyjdzie im tak łatwo, jak mogliby sądzić. Kiedy phantom shot zostaje rozpracowany i obroniony, morale drużyny spada. Na długo? Nie, Seirin wkrótce łapie wiatr w żagle i wykorzystując nieobecność Kise stara się wypracować prowadzenie, którego przeciwnicy nie będą w stanie już odrobić…
Ale Kaiju nie zamierza się poddać. Ten mecz jest dla nich czymś szczególnym, zwycięstwo musi więc stać się ich udziałem. Nie wyobrażają sobie by mogło być inaczej. Mając po swojej stronie publiczność, zaczynają grę o wszystko, a Seirin po raz pierwszy w swojej karierze przekonuje się, jaka presja spoczywa na drużynie, która prowadzi i musi obronić swój wynik…
Od pewnego czasu, a trwa to od ponad miesiąca, niemal dzień w dzień czytam jeden tom "Kuroko's Basket". Ponieważ nie lubię sportu, w życiu nie obejrzałem ani jednego meczu, książek w tej tematyce unikam (chociaż np. kilka tekstów Stephena Kinga, nie bez bólu, ale jednak przeczytałem) i z komiksem także jest mi nie po drodze, patrząc na to wszystko można by uznać, że jestem albo uparty, albo mam masochistyczne skłonności - a pewnie to i to. A jednak "Kuroko" czytam tylko i wyłącznie dla przyjemności - i z przyjemnością także.
Jeśli czytaliście moje poprzednie recenzje, choćby jedną z nich, wiecie co znajdziecie w tej serii. Przede wszystkim sport, ale jak na mangę shounen przystało, ukazany niczym walki ludzi dysponujących supermocami, ale też dużo humoru, nieco dwuznacznych żartów, czasem szczyptę erotyki... Do tego mamy także świetną szatę graficzną i dobre wydanie. W skrócie: polecam, szczególnie nastoletnim chłopcom.
|
autor recenzji:
wkp
18.07.2018, 07:00 |