PRAWDZIWY KO(T)SZMAR
Jedną z rzeczy, za które uwielbiam mangi jest to, że żaden inny rodzaj komiksów nie łączy ze sobą w tak spójny sposób całkowicie sprzecznych elementów. Humor wtrącany w nawet najbardziej poruszających, poważnych momentach to jedno, innym dobrym przykładem jest połączenie sympatycznej, uroczej opowieści z grozą czy brutalnością. „Kuro” należy do tego drugiego typu i w znakomitym stylu przedstawia historię małej dziewczynki zachowującej swoją dziecięcą niewinność i naiwność w świecie, gdzie ludzie drżą na każdym kroku z obawy przed tajemniczymi czarnymi potworami i demonami.
Koko to dziewczynka, która samotnie mieszka w wielkim domu na obrzeżach Miasta, tuż przy pełnych potworów lasach. Bestie nie przekraczają linii namalowanych przez ludzi, jednak każdy, kto zapuści się w gąszcz, może pożegnać się z życiem, a miejsc wolnych od niebezpieczeństw jest coraz mniej. Koko żyje bez rodziców, za jedynego towarzysza mając kota Kuro, jednakże zwierzę nie jest tym, czym by się mogło wydawać. Kiedyś był to zwykły kot, zginął, a kiedy wrócił, bliżej mu było do potwora. Zachował jednak kocie nawyki, uwielbia swoją panią i broni jej przed niebezpieczeństwami. Dziewczynka stara się także znaleźć przyjaciół, ale nie jest jej łatwo. Teraz sytuacja zaczyna stawać się coraz trudniejsza, Kuro zwraca na siebie coraz większą uwagę, a nauczycielka w domu Koko znajduje korytarz, do którego dziewczynka nigdy nie wchodzi. Wyparła bowiem wspomnienia o pewnych wydarzeniach, ale te nieubłaganie chcą wydostać się na światło dzienne…
Drugi tom „Kuro”, podobnie jak pierwszy, składa się z dwóch części – kolorowej i czarnobiałej. Obie są podobnej długości, liczą po mniej więcej 60 stron, ale różnią się zawartością. Kolorowe epizody to ciąg dalszy losów dziewczynki w teraźniejszości, kontynuujący numerację stron z pierwszego tom i powoli zbliżający się do finału, który nastąpi już w kolejnej części. Czarnobiałe historie to połączenie opowieści pisanych przez dziewczynkę (fikcyjnych przygód jej i Kuro – fikcja ta jednak, nawet jeśli czasem przypomina losy Alicji w krainie czarów, ma bardzo wiele wspólnego z rzeczywistością), a także wydarzeń z jej przeszłości, czy też opowiedzianych z perspektywy innych bohaterów.
Co przynosi nam drugi tom? Przede wszystkim odpowiedzi na wiele nękających czytelników pytań. Dowiadujemy się czym właściwie jest Kuro, czemu białe linie zatrzymują potwory, dlaczego Koko mieszka sama i z czego żyje. Odkrywamy też więcej faktów o jej rodzicach. I chociaż tym razem mniej jest czystego horroru, nie zabrakło także i scen grozy. Przede wszystkim jednak manga oferuje znakomity klimat, bardzo, bardzo uroczy, choć duszny i depresyjny, a jej szata graficzna po prostu zachwyca – w szczególności przepięknie malowane kolorowe strony; cieszy więc fakt, że zajmują one połowę tomu.
Czy muszę dodawać więcej? „Kuro” to znakomita manga dla miłośników nietypowych horrorów i bardzo dobrych komiksów. Moje serce kupiła już pierwszym tomem, a lektura ciągu dalszego tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, jak znakomity jest to tytuł. Dlatego polecam gorąco!
|
autor recenzji:
wkp
08.08.2017, 07:11 |