GHULE WRACAJĄ
„Tokyo Ghoul; re” to zupełnie nowy rozdział w opowieści o ghulach i agentach BSG. Chociaż stanowi bezpośrednią kontynuację pierwszej serii tej historii, jednocześnie rożni się od niej klimatem i opowiada praktycznie o zupełnie nowych postaciach (tak to uproszczę, żeby nie zdradzać zbyt wiele). Ale to nadal stare, dobre „TG”, które całkiem sporo dopowiada do wcześniejszych przygód, jednocześnie zadając niemało nowych, intrygujących pytań.
Ghule to stworzenia, które żyją obok ludzi, jednak przedstawiciele naszej rasy są dla nich nie sojusznikami, a pokarmem. Oczywiście nie wszyscy mają takie podejście do tej kwestii, jednak zagrożenie jest duże, dlatego też powstała organizacje do walki z nimi – BSG. Teraz w jej ramach utworzony zostaje oddział Quinx, którego członkowie są w połowie ghulami. Wyposażeni w broń quinque, władający kagune, są najlepszą linią obrony w obecnych czasach. To oni także zajmują się między innymi poszukiwaniem tego, co pozostało z Aogiri, a należący do drużyny młody inspektor Haise Sasaki stara się za wszelką cenę udowodnić swoją wartość, jednocześnie usiłując pomóc swoim nierozważnym ludziom. A przecież nie brakuje im także wyzwań – w Tokio grasuje niezwykle potężny ghul nazywany mianem Torso, a jednocześnie pojawia się także tajemniczy „Wąż”, przeciwnik, który także morduje ghuli. Dlaczego to robi? Jakie powody kryją się za tym, że członkowie Quinx także walczą z przedstawicielami własnej rasy? Co z bohaterami, którzy przetrwali atak na Anteiku? I czy Kaneki powróci?
Po mocno otwartym finale pierwszej serii „Tokyo Ghula” sięgnięcie po ciąg dalszy było niemałym zaskoczeniem. Przez czas dzielący dwa zaledwie tomy zmieniło się tak wiele, że „re” wydaje się być już zupełnie inną opowieścią osadzoną w tym samym świecie. Rebootem całości, może spinn-offem. Na nowo opowiada o tym czym są ghule i BSG, historię przedstawia z perspektywy nowych bohaterów, jednocześnie jednak kontynuuje całą opowieść. Powracają wątki, postacie w pewnym stopniu także. Po wyładowanych akcją ostatnich tomach, nadszedł czas na spokojniejszą fabułę, gdzie więcej jest rozmów niż walk, ale wszystko to jest ciekawe. I chociaż pewnego zwrotu akcji, który powinien mnie zaskoczyć, spodziewałem się od samego początku, bawiłem się przy lekturze znakomicie.
Szata graficzna „Tokyo Ghoul: re” nie uległa jakiejś szczególnej zmianie. Jedynie design postaci wydaje się nieco odświeżony, ale to dobrze. Ilustracje w serii były znakomite wcześniej, nie potrzeba było więc nic z nimi robić. Warto jednak zauważyć, że w odróżnieniu od pierwszej serii, w tej mamy kolorowe strony, które wypadają naprawdę przyjemnie dla oka i stanowią miły dodatek.
Podsumowując, każdy, kto czytał „Tokyo Ghoul” i dobrze się przy tym bawił, koniecznie powinien poznać także jego ciąg dalszy. Seria trzyma poziom, rozwija się w ciekawą stronę i dostarcza porcji wrażeń. Polecam.
|
autor recenzji:
wkp
05.10.2017, 14:36 |