Ciąg dalszy perypetii trzech Gnatów z Gnatowa. Chwata, Kanta i Chichota. Na kartach komiksu o swych przygodach co i raz wpadają w kolejne nie do końca fajne sytuacje. A może już tak jest, że są skazani na niepowodzenia? Drugi z tomów serii nie przynosi jeszcze odpowiedzi na tak postawione pytanie.
Dla przypomnienia. Sympatycznych Gnatów wymyślił sobie Jeff Smith. Łącznie stworzył 55 czarno-białych zeszytów, które w Polsce – w wersji kolorowej – mieszczą się w trzech opasłych tomach. Pierwszy z nich - „Dolina, czyli równonoc wiosenna” - premierę miał przed rokiem. Omawiany dziś tom „Kant kontratakuje, czyli przesilenie” datowany jest na jesień 2017 roku. A na rynku jest już też trzeci z gnatowych tomów „Przyjaciele i wrogowie, czyli żniwa” (premiera miała miejsce w maju). Nie samym „Gnatem” człowiek jednak żyje, stąd lekki poślizg. Tekst jednak zostanie na WAK-u; będą więc mogli sięgnąć po niego czytelnicy za rok, dwa, trzy… (mam nadzieję, że będzie przydatny i zachęci kolejnych czytelników, by „ruszyć” na fantastyczną wyprawę z sympatycznymi bohaterami wykreowanymi przez pana Smitha).
W drugim tomie Chwat, Kant i Chichot znajdują się na dwóch różnych ścieżkach. Pierwszą podąża Kant (pytanie o to, czy ktoś nie widział typa w koszulce z gwiazdą co i raz pada na kartach komiksu). Drugą – Chichot i Chwat. Najwięcej sympatii wciąż wzbudza oczywiście ten ostatni; najbardziej wkurza pierwszy z nich. A Chichot? Uzupełnia ten egzotyczny tercet. W tomie znów jest to wszystko, za co „Gnata” pokochali czytelnicy. Są wyraźne postaci. Prócz Gnatów pierwsze skrzypce grają piękna Zadra i jej chwilowo zagubiona w akcji babcia oraz Lucius. Do tego kilku wieśniaków oraz dobrotliwy smok. To strona zwana „dobro”. Z kolei „zło” reprezentują znane już szczurostwory, ich władca Króldok a także tajemniczy Zakapturzony pragnący uwolnić Władcę Szarańczy… Wraz z bohaterami przemierzamy kolejne krainy – Jaskinię Starca, Świątynię Szczurostworów, Wschodnie Góry, Dolinę… Jak w klasycznej sadze fantasy, do jakiej „Gnat” nawiązuje. Sadzie, w której poznajemy czym jest przyjaźń, zaufanie, szczęście, satysfakcja, władza. I na czym polega ratowanie świata przed jego końcem.
Rysunkowo – choć oryginalnie seria ukazywała się na przestrzeni pięciu lat - „Gnat” nie zmienia się. Jeff Smith trzyma się przyjętych zasad, jakie ustalił z czytelnikiem, zapraszając go do swego komiksu. Kolorystycznie też nie ma się co czepiać (choć pierwotnie „Gnat” był komiksem czarno-białym). Żałować można tylko, że na trzecim tomie saga o Gnatach się kończy. Chociaż… Przeglądając egmontowe zapowiedzi na najbliższe miesiące okazuje się, że dostaniemy jeszcze czwarty (!) tom wydany pod tym tytułem. Ma to być historia o babci Rose.
|
autor recenzji:
Mamoń
17.06.2018, 16:55 |