Jeszcze w grudniu dostaniemy ostatni tom serii "Baśnie". Nie wiem jak Państwo, ja znalazłem już godnego następcę serii. To cykl "Czarny Młot", którego pierwszy tom - "Tajna geneza" - trafił na nasz rynek.
Tytuł dobrze oddaje klimat tego, cóż dzieje się w początkowych sześciu zeszytach serii składających się na pierwszy tom. Autor - wspierany przez rysownika Deana Orsmstona - wprowadza nas w swój świat. W farmę zamieszkałą przez grupkę dziwnych typów. Superbohaterów, którzy szukają tu nowego miejsca. Herosów wrzuconych do innego świata, pozbawionych dawnej tożsamości.
Lemiere dopiero powoli odkrywa karty. Powoli podaje szczegóły z życia wymyślonych postaci, pozwalając, by akcja toczyła się niespiesznie. Jak to na prowincji bywa. Pozwala, by chłonąć zdarzenia, ale też nie rozpędzać się w wirze wydarzeń, do jakich przyzwyczajeni mogą być czytelnicy komiksów w trykotach. Bo "Czarny Młot" nie jest typowym komiksem zza oceanu. To propozycja dla tych, którzy zaczytywali się w "Baśniach", chłonęli serię "Hellboy" czy "Kaznodzieję". Słowem szli obok głównego nurtu komiksu amerykańskiego, wyznaczonego przez wszelakich manów.
Propozycja, na której ciąg dalszy nie trzeba będzie długo czekać. W styczniu dostaniemy drugą odsłonę "Czarnego Młota". Ja już cieszę się na album zatytułowany "Wydarzenie". Ciekawe cóż kryje się za tym tytułem.
autor recenzji:
Mamoń
07.12.2017, 16:30 |