KRWAWA GRA TRWA
Ten komiks ocieka krwią i płynami ustrojowymi. Bohaterki mają tu biusty równie wielkie, jak spluwy, i równie chętnie się miziają, co zabijają wrogów. Dobrzy? Źli? Kto bawiłby się w takie rozróżnianie! Liczy się seks, przemoc i czarny humor w towarzystwie dziewczyn, z których jedna to chłodna, choć wiecznie napalona psychopatka, a druga rozbrajająca mimiką i dziecinnym zachowaniem, niewiele bardziej normalna, chodząca słodycz.
Kuroko Koumorii, seryjna morderczyni, której niezwykłe zdolności na tym polu wykorzystano do walki z przestępcami, znalazła się w pułapce. Wraz z innymi przestępcami trafiła do willi pewnego staruszka, który obiecywał imprezy i rozkosze cielesne, a w rzeczywistości okazał się psychopatą mszczącym na wszelkich bandziorach za stratę rodziny. Jego domostwo na dodatek przywitało ich śmiercionośnymi pułapkami, a zebrani „goście” zmuszeni zostali walczyć o życie. Teraz jego chora gra rozkręca się coraz bardziej. Wprawdzie Kuroko ma niemalże szósty zmysł pozwalający jej uniknąć zagrożenia, jednak to nie rozwiązuje problemu. Gdy kolejni „gracze” starają się znaleźć wyjście i, zgodnie z regułami, udowodnić, że godni są ocalenia, do akcji wkracza jej partnerka (w każdym tego słowa znaczeniu), Hinako. Uzbrojona w rowerek, na którym przybywa na tę „imprezę”, za wszelką cenę stara się dostać do środka willi. Pytanie tylko, czy jej obecność tutaj pomoże czy zaszkodzi…
„Murciélago” to manga na wskroś męska – dodaję to oczywiście dla formalności, gdyby już sam jej opis jakimś cudem nie wystarczył. Główna bohaterka, biuściasta lesbijka, ciągle obmacuje i podrywa inne kobiety. Te zresztą też nie są wcale mniej obdarzone przez naturę – i bardzo skore do zabaw. Nawet dziecinnie wyglądająca i zachowująca się Hinako. Faceci służą tu głównie jako mięso armatnie, czasem przydając się do drobnej pomocy. Bohaterki jednak głównie radzą sobie same: mordują, zmagają się z problemami i zaspokajają bez udziału mężczyzn. Same też rozbijają drogimi wozami (tudzież rowerkiem, jak w tym tomie), a wszystko to w szalonym tempie i z olbrzymią dawką humoru – nie tylko tego czarnego.
Erotyka? Aż tak dużo jej nie jest. Scen seksu prawie nie ma, detali anatomicznych tym bardziej. Bohaterki są przede wszystkim wyzywające, ubrane w obcisłe stroje, z których ich kształty wręcz się wylewają i ukazane tak, by podkreślać ich… hmm… atrybuty. Oczywiście to nie żadna z tych rzeczy, a niepozorna Hinako kradnie cały show. Dziecinnie się zachowująca, ociekająca słodyczą, stanowi główne źródło humoru i rozbraja swoją naiwnością. Jej mimika zresztą to mistrzostwo. Niby uproszczona, niby aż nazbyt ekspresyjna, ale to właśnie jest w niej najlepsze. Sama Hianko często pojawia się w wersji SD, co tylko podkreśla te jej cechy. A reszta szaty graficznej? Realistyczne tła i detale, drobiazgowo ukazany rozlew krwi i szczegóły okaleczeń i dużo mroku gwarantują przyjemne wrażenia estetyczne miłośnikom tego typu ostrej, mocnej zabawy.
Jeśli do nich należycie, polecam. Nie zawiedziecie się! Lekka, szybka i brutalna zabawa, przepełniona seksualnymi aluzjami gwarantowana!
|
autor recenzji:
wkp
06.11.2017, 12:54 |