Dokładnie przed 500 laty na drzwiach świątyni zamkowej w Wittenberdze Marcin Luter przybił swe tezy, które miały zreformować Kościół. Dla ewangelików na całym świecie - w tym w Polsce - rok 2017 był okazją do świętowania. Z tej też okazji ukazał się komiks „Reformator”. Wyjątkowy pod kilkoma względami.

Po pierwsze. To historia o życiu i działalności Marcina Lutra podana bez napuszenia jakie towarzyszy tego typu publikacjom firmowanym przez Kościół katolicki. Nie ma tu całego poczucia świętości i wielkości opisywanych postaci. Luter to Luter. Człowiek z krwi i kości, który puszcza oko nawet przy okazji 500 lecia reformacji. W Niemczech np. można kupić rocznicową figurkę reformatora wypuszczoną przez firmę Playmobil. W trend ten wpisuje się też nasz „Reformator”.

Po drugie. Scenariusz Michała Rzecznika jest lekki, choć naszpikowany faktami historycznymi. Ale podanymi w sposób przystępny. Śledzimy więc żywot Lutra od narodzin w mieścinie Eisleben (dziś Lutherstadt Eisleben) po śmierć. Przeprowadzając po drodze czytelnika przez wszystkie najważniejsze chwile z życia i ojca Kościoła, i samego Kościoła ewangelickiego. Po przekartkowaniu komiksu – lewe strony to słowniczek, prawe komiks – można odnieść wrażenie, że to krótkie jednoplanszówki o Lutrze. Nic z tych rzeczy. Całość tworzy ciąg przyczynowo-skutkowy.

Po trzecie. Rysunki Piotra Nowackiego są na wysokim poziomie. Wielokrotnie chwaliłem tego rysownika, nazywając go następcą Bohdana Butenki (tego od „Gapiszona” oraz „Gucia i Cezara”). Są czyste, klarowne, bez zbędnych udziwnień. Cartoonowe, a jednocześnie oddające nastrój – jakby nie patrzeć – komiksu historycznego.

Po czwarte wreszcie. Wydawnictwo Widnokrąg stanęło na wysokości zadania. Elegancka edycja, twarda oprawa (choć format mógłby być książkowy, a nie A-4 co nie odbiłoby się na odbiorze treści) i znakomita okładka. Luter ze spuchniętym paluchem, w który przygrzmocił sobie młotkiem? A dlaczego nie!