To tylko pozornie wesoła historyjka o dziewczynce, którą pewnego dnia odwiedził tajemniczy ptak z pobliskiego parku. Tak naprawdę to historia o samotności, o bólu i cierpieniu jakie przeżywa dziecko po rozstaniu rodziców. Ale też historia o próbie posklejania przerwanych relacji.
"Dodo". To te ptaszysko, którego kontur widzimy na okładce. "Gołąbek, który wpadł do magicznego kociołka, jak był mały". Rozrabiaka, zadymiarz. Mały, wiecznie nienażarty "odkurzacz" wciągający wszystko co napotka na swojej drodze. Wywołujący uśmiech na twarzy czytelnika. I małej Laili. Sześciolatki, która wygląda z okładkowego okna. Potrzebuje tego uśmiechu. Nie chodzi do szkoły, rodzice – zamiast rozmawiać i być razem – kłócą się przez telefon. Ptaszysko – nazwane przez nią Rafuco – przybywa w najlepszym momencie z możliwych. Jest przyjacielem, o którym dziewczynka marzy. Jest towarzyszem zabaw. Jest poniekąd żywą lalką. Trochę jak E.T., którego też przecież trzeba było chować przed starszymi…
"Nie mam czasu aniołku…" "(tato)Ma swoją pracę" – to słyszy najczęściej. Samotna, zasmucona, gapiąca się przez okno mała dziewczynka. Bohaterka komiksu Felipe Nunesa. Bohaterka, która pozwala autorowi – pod przykrywką błahego komiksu, narysowanego stosunkowo prostą kreską - stworzyć głębszą opowieść o kryzysie w związku. I tym, co czuje wówczas dziecko. Dziecko którego punkt widzenia jest wybity przez autora na pierwszy plan. Doskonale świadczą o tym kadry, gdy dorośli są ścięci, gdy kończą się na wysokości Laili.
"Dodo" pięknie przełamuje się. Z historii smutnej na chwilę staje się komiksem pełnym zaskoczeń. Zdarzeń, w trakcie których czytelnik uśmiechnie się pod nosem, zaś Laila zapomni na chwilę o smutku, o codzienności. Po nich budzi się nowa nadzieja. Może nie na relację rodziców, ale na odrobinę normalności w tej niezbyt wesołej sytuacji.
Nunes to kolejne odkrycie Timofa. Kolejne odkrycie rodem z Brazylii, do której coraz częściej zagląda ten edytor. To z niej "wyciągnął" już takie perełki jak "Płatki" czy "Wolfram". I aż strach pomyśleć cóż jeszcze z niej wyłowi… Bo przecież nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.