|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

645
Być jak Ignacy [2017]
tytuł:
Być jak Ignacy
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
A4
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
48
wydawca polski / rok wydania:
wydawca oryginału:
nie dotyczy
cena:
0,0 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [1]:

Rozdział I

Rozpocznę tą recenzje nietypowo. Jednakże postać Ignacego Łukasiewicza zasługuje na szczególne potraktowanie.

Bardzo wiele miejscowości chlubi się Ignacym Łukasiewiczem między innymi Zaduszniki, gdzie się urodził 8 marca 1822 roku, ale także Chorówce, gdzie zmarł 7 stycznia 1882 roku. Na tej liście są także inne szczególne miejsca.

Od 1832 roku zamieszkał z rodzinną w Rzeszowie. Uczył się w tutejszym gimnazjum, a potem zdał egzamin na pomocnika aptekarskiego, a jeszcze w międzyczasie w latach 1836–1840 pracował jako praktykant w aptece Antoniego Swobody w Łańcucie. Powrócił do Rzeszowa i trafił do apteki Edwarda Hubla. Tu wciągnął się w ruchy niepodległościowe tzn. w Stowarzyszenie Ludu Polskiego, a z którego następnie wyłoniła się Konfederacja Powszechna Narodu Polskiego, lecz potem dołączył do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego. Był kilkukrotnie aresztowany, a w 1846 roku został skazany i trafił do tutejszego więzienia.

Zmuszony nakazem austriackiego zaborczego sądu (w 1847 roku) musiał przenieść się do Lwowa, a tam podjął pracę w aptece „Pod Złotą Gwiazdą” u Piotra Mikolascha. W tym czasie łączył pracę ze studiami na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Aczkolwiek dyplom magistra farmacji obronił na Uniwersytecie Wiedeńskim.

Do Ignacego Łukasiewicza przyznaje się także niejedna wieś np. Borysław. A w której od dawien, dawna ze specjalnych odwiertów wydobywano mazisty czarny płyn, a wykorzystywany przez okoliczną ludność jako smar do kół wozów. W 1852 roku dwójka tutejszych przedsiębiorców Lejba Strieman i Abraham Schreiner – sprowadziła kilka beczułek „borysławskiego rafinatu" do Lwowa i zaproponowała ich nabycie Piotrowi Mikolaschowi. Ignacy Łukasiewicz znając słabość wspólnika do wszelkiego rodzaju nowinek (notabene w aptece „Pod Złotą Gwiazdą” po raz pierwszy w Galicji wyprodukowano wodę sodową i rozpoczęto jej sprzedaż) namówił go na ogromny zakup, tego dosłownie śmierdzącego specyfiku.

Od tego momentu wszystko się zaczęło. Łukasiewicz razem z przyjacielem Janem Zehem, który także pracował w tej aptece, rozpoczęli swoiste eksperymenty na tym rafinacie. W 1852 roku udało im się uzyskać mętną i prawie bezwonną ciecz, o znakomitych walorach palnych. Aczkolwiek używane do tej pory lampy oliwne zupełnie nie nadawały się do nafty i wymagały przekonstruowania. Pierwsza skonstruowana przez Łukasiewicza lampa, a wykonana z dużą pomocą Adama Bratkowskiego (lwowskiego mistrza kowalskiego) publicznie została użyta 31 lipca 1853 roku podczas operacji w szpitalu na Łyczakowie. Od tego momentu zaczął się boom na naftę.

Kolejną miejscowością w życiorysie naszego Ignacego były Gorlice, gdzie założył własną aptekę i dalej pracował nad naftą i lampą. A później trafił do wsi Bóbrce, gdzie w 1854 roku założył własną kopalnię ropy naftowej. Na marginesie, był to pierwszy na świecie tego typu zakład górniczy.

Łukasiewicz nie spoczął na laurach i myślał o tym biznesie pragmatycznie. Co rusz z jego inicjatywy powstawały profesjonalne pola naftowe np. w Jaśle oraz Krośnie. Dodać należy w tym miejscu, że w 1857 roku także dzięki niemu powstała w Klęczanach pierwsza na świecie rafineria.

Takich miejsc, miasteczek i grodów jest jeszcze więcej, a wszystkie poznały Łukasiewicza jako aktywnego obywatela, przedsiębiorcę, filantropa i patriotę! I z tego powodu oddają mu hołd i kultywują jego pamięć!
Jest on także mentorem i patronem Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Rozdział II

Z inicjatywy tego ogromnego krajowego przedsiębiorstwa powstała Fundacja PGNiG im. Ignacego Łukasiewicza, a która wspiera wśród dzieci i młodzieży działania: ukierunkowane na aktywną edukację, ale i na świadome poznawanie historii, lecz przede wszystkim propagujące wszelakie nauki, ze szczególnym naciskiem na inżynieryjne. Program „Być jak Ignacy" 

jest jednym ze sztandarowych projektów tej Fundacji, a który jako produkt długofalowy (przed nimi druga edycja), jest przez cały czas i pod każdym względem aktywnie rozwijany. Skierowany jest do szkół, placówek opiekuńczych i wychowawczych w całym kraju. 


W pierwszej edycji  programu "Być jak Ignacy" wzięło udział 159 szkół, co dało ok. 3000 uczestników projektu. Spośród wszystkich szkół biorących udział w projekcie "Być jak Ignacy" wyłoniono 16 najlepszych placówek (po jednej z każdego województwa). W ramach projektu w szkołach podstawowych zakładane były koła naukowe, które następnie przez cały rok prężnie działały i realizowały ciekawe zajęcia, na których odbywały się niesamowite eksperymenty, wycieczki i odkrywanie postaci Ignacego Łukasiewicza.  Owe  nowatorskie eventy zbudowane były na zasadzie zabawowego parku naukowego, gdzie nasz młody narybek nienachalnie zdobywał ogrom wiedzy np. obserwując rożne, z pozoru magiczne doświadczenia, ale i uczestnicząc w radosnych quizach, konkursach naukowych, wygrywał wspaniałe i bardzo atrakcyjne nagrody! Szkoły mogły korzystać z wszelakich pomocy dydaktycznych takich jak: scenariusze zajęć, z filmów edukacyjnych, z gier przygodowych i z komiksów! A na marginesie dodam również, że szkoły te otrzymały od Fundacji PGNiG atrakcyjne nagrody finansowe oraz wizytę mobilnego laboratorium "Być jak Ignacy" w roku szkolnym 2017/2018. Wkrótce rozpocznie się druga edycja projektu, w której przybliżone zostaną postaci czterech polskich wynalazców i odkrywców. 



Dodatkowo w skład wsparcia tego programu wchodzi klarowna platforma multimedialna (znajdująca się na stronie www.bycjakignacy.pl) oraz profil na facebooku. Na wspomnianej platformie znajdziesz cyfrowe wersje materiałów dydaktycznych, quizy, filmy edukacyjne, ale także komiks o życiu Ignacego Łukasiewicza.

Rozdział III

Publikacja ta została wydana również w formie papierowej; w formacie A4 i na grubej kredzie. I pod każdym względem, zarówno edytorskim, lecz i fabularno-graficznym prezentuje się przepięknie!

„Być jak Ignacy" to komiks naładowany pozytywnymi emocjami, a od którego nie można się oderwać! Powstał do scenariusza Katarzyny Natkaniec, Izabeli Przyłuskiej i Wiesława Skupniewicza, który także odpowiadał za przepiękną i wykonaną w Disney'owskim sznycie oprawę graficzną. Choć jest to produkt uzupełniający materiały dydaktyczne dla dzieci i młodzieży, to już po uważnej lekturze, można śmiało stwierdzić następujący fakt! Jest to pozycja obowiązkową dla każdego miłośnika komiksu familijnego, czyli takiego czytanego ze swoimi pociechami.

Akcja komiksu zawiązuje się współcześnie w Bóbrce, gdzie rodzeństwo Tomek i Majka zostali przywiezieni na wakacje do babci. Tego samego dnia postanawiają pomyszkować na strychu i znajdują tam dziwny kufer. A w nim starą lampę naftową oraz gruby pamiętnik. A tu nagle magicznie i za winkla fotela pojawia się Ignacy Łukasiewicz. Staje się on narratorem opowieści i przybliża dzieciakom swoje życie. A które już troszeczkę i pokrótce przybliżyłem w tej recenzji (patrz do góry). Jednak, aby nie psuć Ci radości z czytania, to nie będę dalej dokumentować fabuły, lecz zachęcam do przeczytania komiksu w wersji elektronicznej.

Podzielę się jednak swoim wrażaniami. „Być jak Ignacy" został podzielony na rozdziały, które przybliżają dany okres z chwalebnego żywota Łukasiewicza. A ten jakże prosty zabieg nadaje narracji: po pierwsze czytelności, a po drugie opisowości. Mając pewne doświadczenie, to mogę śmiało rzec, a tym bardziej napisać, iż komiks ten jest perfekcyjnie poprowadzony scenariuszowo, lecz i przypomina zarówno w fabule, ale i grafice, dobrze złożony koncept na film animowany.

Do tego wszystkiego i co chwilę autorzy komiksu mrugają do czytelnika okiem, a jeszcze dowcipna i radosna semantyka języka, nadbudowuje nastrój radosnego przekazu. Komiks czyta się lekko i przyjemnie, mnóstwo w nim genialnych historyjek, dykteryjek, jest pełen tego ciepłego humoru. Elementy akcji zazębiają się pomimo, iż jest podzielony na wspomniane rozdziały. Scenariuszowo jest to prawdziwa perełka, przemyślana w każdym calu, nie znalazłem żadnych dłużyzn, znalazłem czystą akcję, która zbudowana została na bardzo ciekawej biografii. Po skończonym czytaniu, mimowolnie wróciłem do albumu w wersji elektronicznej. Fabularnie (i rysunkowo) album ten reprezentuje światową jakość, a przecież został wykonany przez debiutantów na polach komiksowości. Na ogromne, ogromne pochwały zasługuje wykonana w całości w komputerze oprawa wizualna, a której autorem jest Wiesław Skupniewicz.

Grafika ta jest przepiękna, wręcz malarska, idealnie się równoważąca w realizmie z Cartoon. Prace Skupniewicza to małe dziełka sztuki, a którymi można się delektować. A do tego piękne kolory i ta słoneczna paletą barw robi pozytywne wrażenie i widać tu ogrom włożonej inicjatywy np. przemyślnych kompozycji oraz kadrowania. Ilustrator odzwierciedlił perfekcyjnie i realistycznie w rysunku miejscowości, miejsca w których dzieje się akcja, ale i realia epoki. Fachowo podszedł do sprawy, a efekty tego są widoczne nawet na pierwszy, drugi, trzeci i każdy rzut oka.

Podsumowując! Ignacy Łukasiewicz przez całe swoje życie dał się poznać wyłącznie od tej dobrej strony. Bardzo zależało mu, aby dzielić się z innymi dobrobytem. Pisano o nim, że „gotów był pomóc każdemu”. A jeszcze odpowiadał za rozwój gospodarczy i ludzi, (choć pod zaborem), galicyjskiego skrawka Polski. Budował przytułki, szkoły, kościoły, drogi i mosty, gdzie mógł sadził drzewka owocowe. Z natury był optymistą, lecz los nie szczędził mu kłód, nieszczęść i tragedii. Utrata jedynego dziecka, tragiczny pożar destylarni, w którym zginęła rodzina jego węgierskiego przyjaciela, a nawet załamania się interesów, nie doprowadziła go do porzucenia nafciarstwa i farmaceutyki. Był człowiekiem, który przerósł swoje czasy, a jeszcze był wielkim patriotą, który wspierał np. Powstanie Styczniowe. Wszelakie jego inicjatywy doceniano nawet za jego życia np. papież Pius IX w 1873 roku nadał mu tytuł Szambelana Papieskiego, ale i odznaczył Orderem Św. Grzegorza. I takiego także Ignacego Łukasiewicz odkrywasz czytelniczko i czytelniku w tym familijnym albumiku, który do tego jeszcze pierwszorzędnie promuje wśród uczniów ideę nauki, ale i kształtuje postawy patriotyczne. Komiks ten, ale i cały projekt Fundacji PGNiG zachwyca i urzeka, oczarowuje profesjonalizmem, fachowością w każdym punkcie i pod każdym względem. Bez kozery, ale jest to wzorcowy model komiksu familijnego, który trafi w gusta dosłownie każdego, a nawet jeszcze w ramach promocji naszego kraju powinien być przetłumaczony i wydany po angielsku.

Zdecydowanie polecam!

autor recenzji:
Dariusz Cybulski
06.11.2017, 17:31

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1092]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5045408
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5045408