Penetracja Very trwa. Bohaterowie wymyśleni przez Leo dalej odkrywają ląd, który ma stać się nowym miejscem zamieszkania potomków Ziemian. Ziemian, którzy ponad 400 lat temu opuścili glob i - grupą 9800 osób - zapakowali się w wielką „rurę” dryfującą w kosmosie, przypominającą świat jaki znali ze starego globu. Ale coś idzie nie tak. Zerwana komunikacja, dalsze odkrycia - jak ujawnione już w poprzednim odcinku, wyłaniające się ze mgły Mont Saint-Michel. Tajemnicze puszcze, opuszczone drapacze chmur... Czy to poligony ćwiczebne obcych? To na Verze. Ale równolegle dziwne rzeczy dzieją się na statku. Giną kolejne osoby, które odkrywają, że nie wszystko idzie tak, jak potomkowie ziemian mogliby sobie życzyć.
Leo pcha fabułę powoli do przodu. W trzecim tomie serii „Centaurus” stawia kolejne pytania. A może to wcale nie jest Vera? Może matka bliźniaczek June i Joy coś ukrywa? Kto jest zdrajcą? Kto miesza w komputerach pokładowych? Komu zależy na wyprowadzeniu Ziemian na kosmiczne manowce? Czytelnik z kolei zaczyna zastanawiać się czy każdy w ekipie rozbitków (czy też jak kto woli w ekipie ekspedycji) jest tym za kogo się podaje. Odpowiedzi jednak Leo ciągle nie podsuwa. Podaje tylko drobiazgi, dzięki którym można przypuszczać cóż może się wydarzyć w kolejnych tomach. Choć równie dobrze może wodzić i czytelnika za nos, podrzucając mu błędne tropy.
W „Szalonej Ziemi” - trzecim tomie cyklu - wysoki poziom utrzymuje rysownik. Zoran Janjetov świetnie sobie radzi w technicznym świecie wymyślonym przez Leo. Doskonale oddaje miejsca, technikę. Dużo dobrego robi kolorystyka, zmieniająca się w zależności od klimatu miejsca. Dla porównania - w poprzednich komikach Leo jak „Aldebaran” i „Betelgeza” (tworzył je samodzielnie) krajobrazy nie zmieniały się aż tak często. Przestał mi też przeszkadzać nieco statyczny sposób przedstawiania postaci. W sumie muszę stwierdzić, że w połączeniu z pełnym detali rysunkiem teł ma to swój urok.
Mieliśmy już „Ziemię obiecaną”, mieliśmy „Obcą ziemię”, a teraz „Szaloną ziemię”. Na tom czwarty przyjdzie nam jeszcze zaczekać. Na zachodzie wszak też dostępne są dopiero trzy tomy serii...
autor recenzji:
Mamoń
11.12.2017, 14:22 |