NIEPEWNY KONIEC
Wreszcie dotarliśmy do finału Blame’a!. Trochę to trwało, bo sześciu tomów, liczących w przybliżeniu po 350-400 stron każdy, nawet jeśli (tak jak w przypadku tej serii) zawierających w sobie niewiele tekstu, nie czyta się w pięć minut. Ale warto było odbyć tę podróż wraz z Killym i innymi bohaterami. Wprawdzie – jak się można było tego domyślać – ostatecznie niewiele się wyjaśnia, a po finale pozostaje jeszcze więcej pytań niż wcześniej, ale jest to zarazem zakończenie satysfakcjonujące.Po wszystkim natomiast czytelnik ma ochotę ponownie przeczytać całość i znając już wiele rzeczy spróbować rozgryźć ją po raz kolejny.
Akcja szóstego tomu Blame’a! toczy się właściwie wokół tylko jednego wątku, choć rozbita została na dwie części. Wątkiem tym jest Poziom 9, czy jak kto woli ciało kuliste, które niczym dziecko nosi w sobie Cibo. Cibo zmutowana, bardziej przypominająca aliena z kultowej serii filmowej (to zresztą nie jedyne do niej odniesienie w tej mandze) niż dawną siebie. Towarzyszy jej Sana-kan, do niedawna wróg, a obecnie obrończyni, uważająca się za współmatkę Poziomu 9. Niestety obie trafiają w sam środek walk i ciało kuliste, jakże ważne dla przyszłości, wpada w ręce krzemowych istot. Do czego doprowadzi to wszystko?
Tymczasem Killy, po rozdzielaniu z Cibo, kontynuuje swoją wędrówkę przez Miasto. Świat wokół niego wydaje się taki pusty i przygnębiający. Spotkanie w mieście byłych budowniczych każe mu wysnuć własną teorię na temat genu terminalu sieciowego, pytanie tylko czy słuszną. W podróży towarzyszy mu Mori, od którego chłopak dowiaduje się kolejnych interesujących rzeczy. Nadal jednak pytań jest więcej niż odpowiedzi, a nic nie wskazuje na to, by udało się dowiedzieć czegoś ponad to, co już wie. Ostatecznie Killy decyduje się odnaleźć Cibo i pomóc jej, ale wydarzenie to zapoczątkuje kolejną, jeszcze dłuższą podróż…
|
autor recenzji:
wkp
11.04.2018, 19:25 |