Bawarski steampunk. Mieszanina historii, wynalazków i pomysłów kreowanych przez autora. Lektura dwóch albumów z cyklu „Gwiezdny zamek” – z podtytułem „1869: Podbój kosmosu” - to przyjemne zaskoczenie. Zwłaszcza dla tych, którzy wcześniej mieli okazję zetknąć się z kamiennym dziedzictwem Ludwika Bawarskiego.
Zamek Neuschwanstein oraz pałace Linderhof i Herrenchiemsee ukazują Ludwika Bawarskiego jako władcę, który nad kraj stawiał realizację swych wizji. Nad Bawarię stawiał budowanie teatralnych scenografii, w których mogłaby rozbrzmiewać muzyka Ryszarda Wagnera, którego był hojnym mecenasem. Szczególnie pierwsza z rezydencji robi wrażenie. Zawieszona na skale, niedokończona rezydencja projektu Christiana Janka sprawia, że turysta stwierdza: On naprawdę był szalony!
Właśnie zamek Neuschwanstein i postać Ludwika Bawarskiego są punktem, z którego wyprowadza historię w swym komiksie „Gwiezdny zamek” Alex Alice. Właśnie na zamek trafia Serafin i jego ojciec, profesor Dulac. Ma odzyskać tu dzienniki swej matki, która próbowała zgłębić tajemnicę eteru. Teraz badania nad nim prowadzi nie kto inny, a sam Ludwik Bawarski. Pan na „Łabędziej Skale” wraz ze swym architektem Jankiem myślą już o zrealizowaniu kolejnej wizji . Tym razem ma to być… „Ethernef Schwanstern”. "Łabędzia Gwiazda", którą będzie można przemierzać gwiezdne przestworza. Przestworza, w które władca uwielbiał się wpatrywać z okien swej sali tronowej.
Ci, którzy byli w Neuschwanstein (miałem tę okazję) w komiksie Alexa Alice rozpoznają istniejące miejsca a także patenty, które pojawiały się w realizacjach szalonego Ludwika. Wspomniana sala tronowa, przepiękna sala śpiewaków, nawiązania do Parsifala, łabędzia z herbu rycerza Lohergrina czy urządzenie „stoliczku nakryj się” (to zmaterializowało się akurat w pałacu Linderhof). Miłośnicy fizyki z kolei odnajdą w komiksie teorie związane z poszukiwaniem eteru i konstruowaniem tzw. silników eterycznych. Historycy spojrzą na realne wydarzenia – jak chęć odsunięcia szalonego Ludwika od władzy. Do tego dochodzi jeszcze muzyka Wagnera, marzenia o podróżach na Księżyc. A może i dalej. I tak z połączenia historii, fizyki, legend i marzeń powstał świetny komiks przygodowy, przypominający klimatem książki Juliusza Verne.
„Gwiezdny zamek” jest komiksem nie tylko dobrze napisanym, ale i świetnie narysowanym. Utrzymane w chłodnej kolorystyce akwarelki oddają klimat Bawarii (w pierwszym tomie) i ciekawie kreują wszechświat (w tomie drugim). Do tego rozpoznawalne postaci, doskonale nakreślone krajobrazy i miejsca, wymyślone statki powietrzne i urządzenia – wszystko to jest w komiksie Alexa Alice. Ja już dziś czekam na tom trzeci, który zacznie się z pewnością w pięknej Bretanii. Zakończy zaś gdzieś wysoko. Podtytuł „Rycerze Marsa” nie może być przecież przypadkiem.
autor recenzji:
Mamoń
22.07.2018, 20:28 |