Co byś zrobiła/zrobił? Gdybyś dowiedziała się / dowiedział się, iż Twoi rodzice są arcyłotrami. Na taki pomysł zawiązania akcji komiksu wpadł nie kto inny, jak scenarzysta Brian K. Vaughan i ilustratorzy: Adrian Alphona i Takeshi Miyazawa. A dzięki wydawnictwu Egmont ich prestiżowa i wielokrotnie nagradzana seria dla młodzieży, spod znaku Marvel, pt. „Runaways” („Uciekinierzy”) została w końcu wydana po polsku.
Opublikowana została na wypasie w solidnym tomiszczu i z dodatkami: alternatywnymi okładkami, szkicownikami i ze znakomitym wprowadzeniem samego Vaughana oraz kilkoma rozpisanymi przez niego scenariuszami.
Oceniany tu pierwszy tom zbiera w swojej zawartości osiemnaście pierwszych zeszytów i należy także dodać uczciwie, iż na tą serię i z całą pewnością czekały całe rzesze nastolatków i ich rodziców, którzy gustują w komisowej i filmowej „teen dramie”, czyli w tytułach takich jak: „Riveldale”, „Stranger Things” i w „Agentach T.A.R.C.Z.Y.”.
Pierwszy tom pierwszorzędnej młodzieżowej serii autorstwa Briana K. Vaughana ( Y – ostatni z mężczyzn) oraz rysowników Adriana Alphony i Takeshiego Miyazawy, znanych z Ms Marvel - zawiązuje się we współczesnym (z 2004 roku) Los Angeles.
Siedemnastoletni Alex Wilder, szesnastoletnia Rachel Messina i Leslie Dean, szesnastoletni John Stain, piętnastoletnia Gertie Yorkes i trzynastoletnia Molly Hayes byli zwykłym nastolatkami mieszkającymi na przedmieściach L.A. Znali się, lecz widzieli jedynie podczas dorocznych spotkań biznesowych ich nadzianych rodziców. Aż do momentu, gdy przypadkowe odkrycie ujawniło nieprzyjemną prawdę, a mianowicie, iż ich rodzice zabili dziewczynę i są członkami tajnego stowarzyszeniem przestępców pod nazwą „PRIDE”. Bo ich staruszkowie od wielu lat rządzą tym miastem i wieloma innymi miejscami w wielowymiarowym świecie Marvela, zaś odkrycie tej wiedzy będzie otwarciem istnej puszki pandory i doprowadzi do ostrej konfrontacji. Nasza szóstka (superbohaterów) i wsparta przez (sic!) dinozaura będzie musiała odkryć tajemnice swoich patronów oraz przygotować się na niezłą rozpierduchę!
Takie oto pierepałki znajdziesz w pierwszym zbiorczym tomie „Runaways”. Choć początkowo opowieść rozwija się niespiesznie i zbudowana jest na kryminalnej intrydze i prezentacji poszczególnych postaci dramatu, to z czasem rozwija się w charakterystycznym dla stylu Briana K. Vaughana tempie. Widzimy więc wielowątkowość i różnorodność postępowania poszczególnych postaci, ale także ich rodziców. Muszą oni zmierzyć się z emocjami, z uczuciem opuszczenia przez najbliższych, z przyjaźnią, z miłością i z nienawiścią, ale także nawet z darami losu, czyli odkryciem swoich pierwiastków mutanta i superbohatera. A ten świat pochłania i wciąga czytelnika i pokazuje prawdziwą naturę. Bo początkowo ta kryminalna i obyczajowa opowieść mutuje i wyostrza się. A owo wyostrzenie dotyczy prawie każdego aspektu, bo jest widoczne zarówno warstwie akcji (sytuacyjnej), czyli widzisz morderstwa, krew, flaki i inne przysmaki, ale także (przestrzegam) w tekście (pojawiają się bluzgi). Aczkolwiek ten obraz ma coś w sobie hipnotyzującego i autentycznie spaja się w jedną wiarygodną całość.
W tym solidnie wydanym albumie również nie zawodzi oprawa graficzna, która wydaniu zarówno jednego, jak i drugiego ilustratora, jest bardzo przejrzysta i nawet odrobinę mangowa. Bo te proste i czytelne ilustracje i takowe kadry są bardzo czytelne i są niczym, jak klatki z filmu animowanego. A jeszcze przywodzą na myśl, jakby grafikę z gry „The Sims”. Ma to swój urok i jest mocnym ukłonem do młodego wyalienowanego w tablecie czytelnika (geeka), gdyż ten prosty styl Cartoon oraz zmiksowany ze stylem realistycznym, po prostu jest lekki i miły dla oka.
Podsumowując! Pierwszy tom „Runaways” to bardzo przyjemny i udany współczesny komiks familijny, a przecież jakże zręcznie ujęty w świecie superbohaterów Marvela. Bo niezmiernie interesujące treści w doskonale skrojonym rysunku i świetnie dobranej kolorystyce przyciągają do lektury. A jeszcze wykorzystana przez twórców forma narracji pierwszorzędnie wychodzi naprzeciw gustom dzieci i młodzieży, lecz również ich rodziców, a coraz bardziej ukształtowanych przez obecny obraz świata. A jeszcze symbolika tej rozbudowanej opowieści jest przeogromna, gdyż oferuje zdecydowanie coś więcej, niż początkowo się wydaje.
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
21.07.2018, 22:40 |