Okładkę komiksu „Pewnego lata” można odbierać w dwojaki sposób. Ot, mamy na niej po prostu skok do wody. Jeszcze jeden, jakich wiele. Ale może być to też skok w nieznane. Na głęboką wodę. I to bardziej w przenośni niż dosłownie. Tak właśnie jest w przypadku komiksu jaki napisała Mariko Tamaki, a zilustrowała jej kuzynka Jillian Tamaki.
Niby to prosta historia. Rose, wraz z rodzicami po raz kolejny przyjeżdża do wakacyjnego domku w Awago Beach. Tam czeka już na nią przyjaciółka Windy. Dziewczyny, które spotykają się raz do roku, z roku na rok się zmieniają coraz bardziej. Dojrzewają, dorastają, poznają świat. Tak jest też i tym razem. Kilka tygodni nad brzegiem morza ma pozwolić oderwać się od rzeczywistości. Rzeczywistości domu, jej problemów. Okazuje się jednak, że nie da się zostawić za sobą. Dopada w najmniej spodziewanym momencie. No i jest obok druga rzeczywistość. Rzeczywistość Awago, która toczy się swoim własnym, wcale nie wakacyjnym rytmem.
Zanim jednak do problemów dojdziemy, wszystko jest beztroskie. Dni odmierzają wakacyjne czynności. Czas umilają zapachy. Powietrza. Lasu. Plaży. Później dochodzą do tego odkrywane przez dziewczynki nowości: piersi, szmaty, seks, filmy dla dorosłych, zdrady, kłótnie, letnie miłości i… Ciąża. Dla jednych rzecz niechciana. Dla innych marzenie, którego nie daje się zrealizować.
„Pewnego lata” jest komiksem o wchodzeniu w świat, którego do tej pory się nie znało. Komiksem obyczajowym, ze świetną oprawą graficzną. Realistyczną, ale nie przytłoczoną szczegółami. Tak samo jest napisany. Akcja toczy się płynnie (świetna jest sekwencja dnia; niby banalna, ale doskonale oddająca klimat wakacji) dzięki temu, że Mariko Tamaki nie sili się na opowiedzenie wszystkiego – czy w rysunkach Jillian czy opisach – ale skupia się na najistotniejszych zdarzeniach.
Autorki osiągają dzięki temu efekt serialu. Z przeskokami przez miejsca, czas, postaci. Całość jest akurat jak jeden odcinek takiego tasiemca. Wyjęty z większej całości, z reminiscencjami, ale bez ciągu dalszego. Nie dostajemy go, pozostając z pytaniami bez odpowiedzi. W niczym to jednak nie przeszkadza. Wszak to opowieść o „pewnym” lecie, a nie kilku kolejnych wakacjach w Awago Beach. Pewnym, a dla dziewczyn na pewno przełomowym.
|
autor recenzji:
Mamoń
01.11.2018, 18:23 |