Kryminalne „Dziady”. Judyta Sosna i Igor Jarek w swym komiksie wspominają wielkich polskiej gangsterki. Historie te składają się na albumik „Spodouści”.
„Spodouści” są drugim komiksem tego duetu. Po udanym „Słowackiego”, który był zbiorem opowieści z mieszkania przy ulicy noszącej imię wieszcza, próbują zanurzyć się w świat tych, którzy trzęśli Polską. Słoniu, Barabasz, Karateka, Nikoś, Pershing, Dziad… To tylko niektórzy bohaterowie komiksu. Igor Jarek wymyślił sobie knajpę „Urocza”, gdzie spotykają się - już po śmierci - by wspominać swe wyczyny. Zasiadają przy stolikach niczym w mickiewiczowskich „Dziadach” opowiadają o sobie i dokonaniach, z których są szczególnie dumni. Gangsterzy, drobni dealerzy, złodziejaszki, przemytnicy, mordercy, producentka amfetaminy… Wszyscy po śmierci są nikim. Nie to co za życia, kiedy uważali się za prawdziwych „królów życia”. Dziś mało kto o nich pamięta. Są uznawani za swego rodzaju koloryt jaki wiązał się z czasami transformacji, kiedy nie brakowało cwaniaków próbujących łatwo zdobyć kasę, by się dorobić.
Komiks Jarka i Sosny formatem przypomina kryminalne czytadła. Takie, które można wrzucić o plecaka czy torebki, na podróż np. autobusem. Również mroczna okładka nawiązuje do tanich kryminałów. Zakapiorska morda, dymek z papierosa, strugi deszczu… Czy nie tak wyobrażamy sobie gangsterów?
Pewnie, że właśnie tak. Tak też widzi ich Judyta Sosna. Na planszach – pozbawione są dymków, akcję prowadzi narracja – uśmiechają się, wpadają w konsternację, zdają się być zawieszeni w czasie, na moment przed śmiercią. W klimat nierealności „Spodoustych” wprowadzają nas kolory. Co podkreślają autorzy, odwołujące się do szalonych lat 90. Ale też korespondujące z psychodelicznym nastrojem, w jaki wprowadzają nas owe „Dziady”.
Nie mylić z „Dziadem”.
|
autor recenzji:
Mamoń
24.08.2018, 21:00 |
OSTATNIA SPOWIEDŹ POLSKICH GANGSTERÓW
Spodouści to komiks, który nieco mnie rozdarł, jeszcze zanim zacząłem go czytać. Z jednej strony tematyka nieszczególnie dla mnie interesująca, ale mimo wszystko o ciekawym zamyśle, jaki potrafię docenić, z drugiej szata graficzna, jedynie na okładce wyglądająca dobrze, choć zarazem budząca we mnie pewne miłe skojarzenia z internetowymi komiksami adaptującymi powieści Chucka Palahniuka… Bez względu na wszystko do całości starałem się podejść bez uprzedzeń, oczekiwań też żadnych nie miałem. I co z tego wynikło? Nadal jestem trochę rozdarty, choć Spodoustych w ostatecznym rozrachunku oceniam całkiem pozytywnie.
Ostatni raz, ostatnie smutne chlanie w knajpie, która już niedługo zniknie. To właśnie czeka na gangsterów po śmierci, miejsce, gdzie snuć będą historię swojego życia, ostateczne rozliczenie z tym, kim byli. Są tu wszyscy: Paramanow, co płakał jak dziecko, kiedy policjanci wyciągali go ze stogu siana; Bożenka, królowa kokainowych wzgórz; Henryk zwany Dziadem; „miłośnik” obrazów Andrzej; sprzedający kolegów Barabasz… Tu, gdzie każdy przegra, płacąc na ostatku nawet biżuterią ściągniętą wraz ze skórą z ich ciał, po raz ostatni pokazują samych siebie w drodze do… Właściwie dokąd oni zmierzają?
Prosta to historia. Prosta i niespecjalnie oryginalna. Popkultura zna całe mnóstwo dzieł o pozagrobowym życiu. Zdecydowana większość to wszelkiej maści horrory, ale przecież nie tylko. Dla Igora Jarka konwencja ta nie jest celem, a drogą prowadzącą go do konkretnego miejsca. W tym wypadku jest to chęć opowiedzenia dziejów gangsterstwa nad Wisłą, od narodzin wolnej Polski (umownej daty przyjętej przez autora jako powstanie przestępczości zorganizowanej w naszym kraju) do wydarzeń z Magdalenki. Opowiedzenia ustami samych gangsterów, zmarłych już co prawda, ale zmuszonych do szczerego rozliczenia się z własnym życiem. Czy go żałują? Czy monologi snute w starym barze staną się dla nich katharsis? Czy cokolwiek się tu zmieni?
Scenarzysta nie bawi się tu w biografa, nie gwarantuje szczegółowego odtworzenia faktów – interesuje go coś zgoła innego. Chce nam bowiem pokazać ogół, klimat półświatka, jego realia i kwintesencję najważniejszych osób, które go tworzyły. To nie komiks dokumentalny, to sensacyjno-obyczajowa opowieść wyrosła z fascynacji ciemną stroną ludzkiej natury. Temat losów tych ludzi, jak pisałem na wstępie, niezbyt mnie interesuje. Już bardziej ta skrywana część naszego życia, która w Spodoustych została bardziej zaznaczona tylko niż zgłębiona. Ale i tak mamy tu do czynienia z ciekawą i wywołującą sporo emocji opowieścią. Dobrze, że Jarek zdecydował się pokazać nam ludzką stronę wszystkich tych gangsterów. Gangsterów twardych, pozbawionych skrupułów i litości, a jednak płaczących jak dzieci i błagających o życie, którego nie potrafili swoim ofiarom darować. Prawdziwych, bo ludzkich i dających się często mimo wszystko zrozumieć.
Udana fabuła doczekała się jednak przeciętnej szaty graficznej. Czasem odpowiedzialnej za rysunki Judycie Sośnie zdarza się stworzyć klimatyczną planszę, częściej jednak wyglądają one dość niechlujnie. Można by uznać, że tak ma być, że przecież historia jest brudna itp., problem w tym, że całość sprawia wrażenie zrobionej na szybko, od niechcenia i bez zaangażowania. Może to nie mój styl, nie mój klimat ani nie moja bajka. W końcu nawet podobne grafiki Gabora Kissa do webcomicsowych adaptacji powieści Chucka Palahniuk (Niewidzialne potwory, Kołysanka) nie przypadły mi do gustu, choć akurat w jego przypadku więcej było ciekawych eksperymentów z formą.
Tak czy inaczej warto Spodoustych poznać dla fabuły. To nie komiks dla każdego, ale żadne dzieło nie jest przecież uniwersalne. Swoich wielbicieli jednak znajdzie, choć gdyby zmienić mu szatę graficzną, byłby albumem o wiele lepszym.
|
autor recenzji:
wkp
25.07.2018, 16:34 |