„Mistrz sanktuarium” jest drugim tomem serii „Władza” stworzonej do scenopisu Sylvaina Runberga i w oprawie graficznej Oliviera Boiscommuna, a opublikowanej w tym miesiącu przez stołeczny Egmont.

Jak dobrze pamiętasz z części pierwszej, to akcja opowieści została osadzona w upadłym świecie z post-apokaliptycznej przyszłości! W świecie bez ludzi, gdzie miejsce homo-sapiens zajęły antropomorficzne rasy zwierząt, które co rusz muszą mierzyć się z powodziami, katastrofami naturalnymi i klęskami żywiołowymi. Bo po wielkim kataklizmie i nadal z nieznanych przyczyn na całym globie (prawdopodobnie) nie pozostał ani jeden żywy człowiek. Żyją jednie inteligentne zwierzaki podzielone na społeczeństwa kastowe oraz takowe pojedyncze gatunki inteligentnych gadów. A nie dość tego walczą pomiędzy sobą: o pokarm, o niewolników, o wszelkie zasoby oraz szukają technicznych artefaktów. Jednakże co roku (jesienią) muszą wyruszyć w podróż do specjalnych sanktuariów, w których przeczekają pogodową hekatombę, a zwaną przez nich „porą demonów”. W tym okresie do bezpiecznych miejsc wyruszają ogromne karawany, gdyż tylko tam można ocalić życie przed katastrofami wywołanymi niestabilnym klimatem. Właśnie nadszedł czas kolejnej wyprawy. Na uciekinierów czyha wiele niebezpieczeństw, a za wstęp do sanktuarium Shirne trzeba słono zapłacić wybrednym, lecz i zachłannym na bogactwa latającym mnichom-wojownikom Katardisom. 

Główne postaci opowieści - Izaak (tygrys), Oktawia (gepardzica) i Pantakriusz (baran) są najmitami, którzy oferują swoje usługi ochroniarskie tutejszym arystokratom. I po bardzo burzliwej podroży dotarli z powierzonymi ich opiece dziećmi do sanktuarium zwanym Shrine. Dotarli do miejsca, wypisz i wymaluj, które kiedyś było elektrownią atomową. Jednakże nim jednak zostaną wpuszczeni do środka, to będą musieli zmierzyć się z nowymi i starymi wrogami, ale także z demonami przeszłości. Kto jest chętny, aby obejrzeć sobie w pierwszym rzędzie walkę barana z nosorożcem? Bileciki sprzedaje. Bileciki tanio...

W tych kilku enigmatycznych rozbudowanych zdaniach można przedstawić zarys post-apokaliptycznej i antropomorficznej swoistej klechdy dla dorosłych, a która dla piszącego te słowa, okazała się cudowną i relaksującą lekturą.

Bo w środku i po raz kolejny znajdziesz multum przygody, akcji, jatki, maksymalnej i brutalnej rozpierduchy, a wszystko to skrojone i nabudowane na intrydze, przy której nie da się odpocząć, zaś po przeczytaniu ma się przeogromny, ale to ogromniasty głód na poznanie ciągu dalszego! 

Bo po raz kolejny bardzo pozytywnie zaskakuje scenariusz. Jest on jeszcze bardziej podkręcony, a do tego jeszcze bardziej tajemniczy. Na szczęście nie podano wszystkiego na tacy, a jedynie (ciii... zdradzając odrobinę w ramach rozwinięcia) przybliżono zarys życiorysu głównych postaci i postawiono na rozpierduchę, wróć znaczy się akcję. A takie rozwiązania mają swój klimat i bardzo intrygują i powodują (niczym u zombie) głód poznania ciągu dalszego.

Bo ten scenopis wymyślony przez znanego i cenionego w naszym kraju Sylvaina Runberga i oparty na klasycznym motywie drogi został zmiksowany z innymi dobrymi wzorcami popkulturowymi. Mamy w tym komiksie do czynienia; z postapo, cyberpunkiem i połączonym ze światem antropomorficznych zwierząt oraz zmiksowaną jeszcze i to nie żart z klimatem filmów samurajskich mistrza Akiro Kurosawy. A nie dość tego to wyraziści, mocni bohaterowie zarówno pozytywni i negatywni mają dużo za uszami i wiele tajemnic do odkrycia. Są bardzo interesujący i od razu ich polubisz! A wszystko to podane w sosie otoczenia i w tłach z elementami z czasów panowania ludzi.

Aczkolwiek nie byłoby tego wszystkiego bez tej cudownej oprawy graficznej autorstwa Oliviera Boiscommuna. A jest ona taka malarska i taka pastelowa i szczegółowa w pierwszych planach i rozmyta (np. przez padający deszcz) w tłach, ale spójnie, ach jakże jest wyrazista. Bo w swoim ostatecznym efekcie nadaje opowieści zarazem tajemniczości i bajkowości.

Z tego powodu i z tej przyczyny, jeśli lubisz klimaty z antropomorficznymi bohaterami i szukasz czegoś świeżego oraz czystej rozrywki, a także fantastycznych przygód, post-apokaliptycznych klimatów – to gwarantuję Ci, iż ten zeszyt z serii „Władza” da Ci to wszystko! Szkoda jedynie, iż czyta się go szybko, ale pewne jest, iż odpoczniesz przy nim od znoju dnia codziennego.

Polecam!