Ekspansja komiksu regionalnego jest faktem, a również ten rok potwierdza to dobitnie. W marcu ukazała się kolejna bardzo interesująca pozycja pt. "Dzieniewicze" Mieczysława Skalimowskiego, którego autor jest także wydawcą.
Kim jest autor tego komiksu? Jak prezentuje się ten album w szczegółach? Odpowiedzi uzyskasz za momencik.
Mieczysław Skalimowski ma na swoim koncie sporo komiksów np; „Wzdłuż Bugu”, „Biała Podlaska: historia miasta w komiksie”, „Z Rzymu do Kodnia”, „Parafia Żeszczynka”, „Dusza leśnika”. A znając go odrobinę, mogę śmiało rzec, iż jest bardzo pracowity i jest swoistym człowiekiem renesansu, człowiekiem instytucją, lecz mimo to, nie jest bliżej znany szerszemu gronu krajowych komiksiarzy. Jednakże powód tego stanu rzeczy jest dwójnasób prozaiczny, gdyż ten artysta absolwent Instytutu Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie jest twórcą wszechstronnym, ale i bardzo skromnym, który jeśli udziela się mocno, to wyłącznie dla swojego regionu. Do tego wszystkiego, nasze ulubione komiksowe medium, stanowi tylko jeden z elementów działalności twórczej, gdyż zawodowo udziela się w Bialskim Centrum Kultury „Galeria Podlaska” w roli regionalisty, animatora kultury i wydawcy.
Mieczysław Skalimowski potrafi tworzyć w każdym stylu graficznym, jednakże większość komiksów wykonał w charakterystycznym (wyłącznie dla niego) stylu. A mianowicie w manierze łączącej hiperrealizm z minimalizmem. Z tego powodu i z tej przyczyny, już po pierwszym luknięciu na jego pracę, od razu rozpoznasz ten drzeworytowy styl. Od początku swojej działalności w jego opowieściach obrazkowych pojawia się - niekiedy dyskretnie, w tle, jako element scenografii, a czasem pełnoprawnie, jego ukochane Podlasie. I nie inaczej było tym razem!
Aczkolwiek w tym przypadku akcja komiksu „Dzieniewicze” koncentruje się na wojennych i powojennych losach rodziny artysty, a mianowicie, kiedy to jego matka Anna, jako kilkunastoletnia dziewczyna została wywieziona na roboty przymusowe do III Rzeszy, zaś ten trudny okres, nastolatka przetrwała dzięki wierze w Boga i w to, że najbliżsi nie pozostawią jej samej. Ten zeszyt wiernie obrazuje przeżycia rodziny artysty zamieszkałej w tej niewielkiej miejscowości. Widzimy, jak zmagają się z II Wojną Światową i ze zdradzieckim atakiem Sowietów. Widzimy, jak muszą balansować, aby przeżyć ten dramatyczny czas. Widzimy, wywózki na roboty do Prus Wschodnich i ciężką walkę o przeżycie, a później czas wyzwolenia, które w istocie było kolejną, tym razem komunistyczną okupacją. I znowu w opowieści obserwujemy ciężką mordęgę w kołchozach, która niczym nie różniła się od roboty u bauera. Czytasz i pochłaniasz tu każdą stronę i kibicujesz tym wszystkim ludziom. Bo w obrazie tej rodziny odbija się dramat całego pokolenia, które paradoksalnie zjednoczyła wojna i podzieliła granica. A obraz ten - obraz życia jest jakże wiarygodny, a przecież fabularnie wyłącznie oparty na faktach! I z obrazu tego wyłaniają się prawdziwi ludzie, z ich smutkami i z radościami. Niejeden raz widzimy w tej narracji przezabawne sytuacje, ale także mocno przejmujące i dramatyczne. Bo ta opowieść porusza i jest swoistym przekazem i przestrogą przed totalitaryzmami - nazistowskim i komunistycznym.
Twórcy udało się zawrzeć w tej opowieści zarówno warstwę psychologiczną tzn. przedstawiającą burzliwe losy jego rodziny, jak i warstwę kulturowo-historyczną, a obrazującą np. wierne oddanie wydarzeń i realiów w tym okresie dziejowym. Bo Skalimowskiemu udało się wybrać właściwe motywy, aby postacie, które jakże mu są bliskie, stały się także bliskie dla czytającego ten komiks. A jednocześnie ten tytuł podany nam nienachalnie, z takiej ludzkiej i osobistej perspektywy, jest bardzo wiarygodny w tym swoim przejrzystym przekazie. Z tego powodu i z tej przyczyny może być dla producentów filmowych gotowym produktem. Bo na jego podstawie i używając go (jako swoistego storyboardu), można na tym gruncie nakręcić pierwszorzędny film historyczny.
Naturalnie nie byłoby tego wspaniałego efektu, bez tych pięknych i czytelnych czarno-białych ilustracji, gdyż te realistyczne i przejrzyste prace mają w sobie wiele uroku i widać w nich pietyzm! Bo Mieczysław Skalimowski tworzy z wielką starannością i zawsze mocno przygotowuje się do tego! Od zawsze wiernie stara się oddać w swoich rysunkach wszelkie realia! I nie inaczej było tym razem! A jeszcze zręcznie i nowatorsko wprowadził w narrację masę rysunków architektonicznych, a obrazujących dawne Dzieniewicze i całą gromadę mapek z zaznaczonymi wydarzeniami, w tym historycznymi.
Zeszyt ten został wydany własnym sumptem i na cienkiej pachnącej kredzie i w formacie A4. Uwaga, komiks ten możesz zamówić bezpośrednio u artysty - e-mail: mskal@o2.pl.
Podsumowując! Mieczysław Skalimowski pierwszorzędnie zmierzył się z historią swojej rodziny i oddał wielki hołd swojej mamie, lecz udało mu się jeszcze coś więcej! Bo udało mu się stworzyć album przemawiający do czytelnika! Taki uniwersalny w przekazie i bardzo wciągający, a zarazem mający walory komiksu historycznego. Nie dość tego, Skalimowski zaintonował swoje dzieło, w taki sposób, aby było minimalistyczne, a jednak efektowne, a równocześnie bez zbędnego dydaktyzmu, a jednak przemycające pewną dawkę przystępnej wiedzy! A dzięki temu i pod każdym względem "Dzieniewicze" czyta i ogląda się przednio, cudownie, a wręcz kapitalnie!
Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
15.07.2018, 23:00 |