|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

1205
Kapitan Szpic i wielki cyrk [2018]
tytuł:
Kapitan Szpic i wielki cyrk
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
165 x 235 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
miękka
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
32
wydawca polski / rok wydania:
Ongrys 2018
wydawca oryginału:
nie dotyczy
cena:
19,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
PARODYSTYCZNY HOŁD

Sięgając po ten komiks nie do końca wiedziałem czego mam po nim oczekiwać. Czyżby to była kolejna cartoonowa opowieść dla dzieci i młodzieży? Coś co bawiąc uczy, ucząc bawi? Takie miałem pierwsze, (jak się potem okazało mylne) wrażenie. Na szczęście „Kapitan Szpic i wielki cyrk” (ach, jakże to adekwatnie dobrany do treści tytuł!), okazał się całkiem pozytywnym zaskoczeniem i chociaż nie jest to żadna wybitna opowieść, jako sympatyczna rozrywka sprawdza się naprawdę dobrze.

Pewnej kobiecie gnie walizka na peronie. Harcerze, rozbijający namiot na łonie przyrody, są świadkami jak gangsterzy wrzucają do wody zdrajcę, ubranego w cementowe buciki. Co to ma wspólnego z szajką złodziei, nad rozpracowaniem której pracuje Kapitan Szpic? Może wszystko, może nic. To trzeba będzie wyjaśnić, ale czy w ogóle jest szansa, że się uda? Gdy funkcjonariusze dochodzą do wniosku, że popełniane przestępstwa to jakiś cyrk, postanawiają przyjrzeć się cyrkowi właśnie. Tak się bowiem składa, że ten od tygodnia jest w miasteczku. Śledztwo wiedzie ich jednak w najmniej oczekiwane rejony, ale tak to już jest, gdy policjanci mają IQ na poziomie Franka Drebina i podobne jemu zdolności dedukcji…

Autorzy nie stworzyli tutaj nic oryginalnego - i taka jest prawda o tym zeszycie. Nie stworzyli także nic wybitnego, bo fabuła czasem gubi spójność. Ale to wszystko nie ma znaczenia, bo udało im się zaprezentować całkiem udaną i przede wszystkim zabawną parodię rodzimych komiksów z czasów szczytowego PRL-u. Są tu harcerze, jest mili... policjant, typowi bandyci, nieco przygód... Długo by wymieniać. Twórcy jednocześnie wyśmiewają się z tego wszystkiego i składają hołd, rzeczom, na którym zapewne sami się wychowali.

Jednocześnie starają się by całość przypominała dzieła Baranowskiego. Humor jest tu absurdalny i daleki od grzecznego czy przeznaczonego dla najmłodszych. Nie jest może wyszukany, ale jego dwuznaczność i zabawy słowne są przyjemne i w większości przypadków udane. Najlepiej wypadają tu chyba co prawda reklama „Wielkiej Kolekcji Najsuperextraśnych Komiksów Makrela i Dyszy Comix” oraz zapowiedź kolejnego tomu („Kapitan Szpic i Czarna Niechceceste”), ale i to, co dzieje się w trakcie samej fabuły bynajmniej nie zawodzi.

Jeśli chodzi o rysunki, mamy tu dość prostą, cartoonoą robotę. Kreska jest typowa dla tego typu komiksów, wyrosła na gruncie Janusza Christy i Szarloty Pawel z domieszką wspomnianego już Tadeusza Baranowskiego. Jest kolorowa, jest prosta, ale jest też miła dla oka. W skrócie: całkiem udana, tak jak i cała reszta. Zeszyt ten to niezła parodia i mam nadzieję, że na jednym numerze ta opowieść się nie skończy, bo naprawdę ma swój urok.
autor recenzji:
wkp
10.11.2018, 14:55

Artur Ruducha jest autorem, który jak wielu z nas wychował się na komiksach Papcia Chmiela, Tadeusza Baranowskiego oraz Janusza Christy, czyli na dziełach arcymistrzów europejskiego komiksu. Aczkolwiek początkowo swoją ścieżkę artystyczną oparł na tworzeniu ilustracji reklamowych i satyrycznych. Momentem przełomowym było stworzenie kolorowego zeszytu dla swojego rodzinnego miasta Śremu. Ten jego debiutancki album był zilustrowany ciekawie, niesztampowo, z dystansem i z wielkim humorem. Był pokazem żonglerki mocnym sytuacyjnym dowcipem na tle przerysowanych legend i faktów historycznych. Po tym zeszycie przyszła kolej na jego publikacje pt. „Woda, niebo, słońce, las... Chrońmy ziemię póki czas! Przygody Śremka ekologa” i „...to rozśmiesza, to porusza... czar komiksów Tadeusza!”, czyli genialny cudowny i pierwszorzędny komiksowy hołd dla dzieł mistrza Baranowskiego Tadeusza.

Czy równie wspaniałe jest jego najnowsze komiksowe dziełko pt. „Kapitan Szpic i wielki cyrk”, a przy którym we formowaniu scenariusza wsparł go debiutant Daniel Koziarski? Zapraszam do lektury recenzji.

Od dawien dawna komiksowe opowiastki związane z „Kapitanem Żbikiem” kształtowały umysły polskich czytelników i artystów. Ba nawet nieistniejące wydawnictwo Mandragora próbowało reaktywować zeszyty z tą postacią i jego wnukiem we współczesnej Polsce, a wydawnictwo Kultura Gniewu opublikowało „Tajemnicę Plaży w Pourville”, czyli Żbika, który jakimś cudem przeszedł lustracje i został pułkownikiem w Policji. Ba nie należy także zapominać o trzech kolekcjonerskich zeszytach „Pięć błękitnych goździków”, „I co dalej kapitanie?”, „Wesoły finał”.

Na marginesie i dla młodszych czytelników. Opowieść o Janie Żbiku i zarazem kultowym w historii polskiego komiksu bohaterze, narodziła się w umyśle milicjanta Władysława Krupki w Komendzie Głównej MO w 1968 roku. A przygody niezłomnego stróża prawa rysowała cała śmietanka naszych mistrzów komiksu ze Zbigniewem Sobalą, Jerzym Wróblewskim, Grzegorzem Rosińskim i Bogusławem Polchem na czele. Owe opowieści musiały obowiązkowo być przyprawione komunistycznym smrodem propagandowo-dydaktycznym i dzięki temu wpisywały się PRL-owską popkulturę i misje komunistycznej wierchuszki. Szerzej na ten temat i dlaczego postać Jana Żbika stała się zjawiskiem socjologicznym, dowiecie się np. czytając książki "Kapitan Żbik. Portret pamięciowy" i „Teczka personalna. O komiksie Kapitan Żbik".

Wielu autorów i wielu artystów sięgało po tą postać i przerabiało na swój sposób, lub opierając się na jej obrazie bajdurzyli o jej przygodach. Czasem używali swoistych klonów, substytutów pierwowzoru i w przezabawnej formie i po swojemu kreowali wszelakie milcyjno-policyjne pierepałki. W takim stylu zostały wykonane dwie części „Kapitana Ewicza”, ale także ten oceniany tu zeszyt.

A nadmienić należy, iż jest to pierwsza część opowieści o przygodach „Kapitana Szpica”. I w tym miejscu należy zaznaczyć, iż pod względem edytorskim i wizualnym prezentuje się wyśmienicie. Ten opublikowany przez Ongrys w formacie wznawianych zeszytów Żbika komiks i z dobrze nasyconymi kolorami - na pierwszy i każdy rzut oka ma w sobie wiele uroku! Całość zapisana dużą czytelną czcionką  jest bardzo czytelna, a dzięki temu osoby o słabszym wzroku, będą także mogły na pełnych prawach korzystać z lektury. Ten przemyślany i celowo uzyskany zabieg nie zaistniałby bez wyśmienicie skrojonej kreski Artura Ruduchy, lecz o jej walorach napiszę za momencik.

Akcja komiksu, choć z określeniem miejsca startu została zawoalowana, to dzieje się we współczesnym Śremie. Odnotowano tam aktywność obcego elementu, zaś łupem „bandyterki” padają kosztowności kilku osób, a jeszcze zuchowie są świadkami morderstwa w stylu Al Capone, czyli nogi delikwenta i on sam wrzucony do misy z betonem, a potem do wora, a wór do jeziora.

W tej miejscowości żyje sobie i pracuje kapitan Szpic i jego prawa, znaczy się lewa ręka porucznik Michał. Ten wybuchowy duet i nie inaczej rozwiązuje wszelakie kryminalne zagadki. Brzmi to całkiem zwyczajnie, lecz w samej opowieści jest bardzo nienormalnie. A jeśli słowo – nienormalnie - może mieć pozytywny odzew, to tylko w tym komiksie.

Bo tu jest ostra jazda, jakby dodał spłoszony cyklista zjeżdżając z górki i bez hamulców. Bo taki odjazd jest i odnajdziesz w tym albumiku. Od razu zaznaczę, iż pomimo kreskówkowej pierwszorzędnej oprawy, to raczej dla dojrzalszego czytelnika.

Bo tu dzieją się dziwne rzeczy i nie bez kozery można dodać, iż Daniel Koziarski i Artur Ruducha stworzyli maksymalnie „odjechany” zeszyt. Bo siłą rzeczonej historii jest zręcznie skrojony scenariusz i przykuwające uwagę takie bajkowe i wręcz magiczne ilustracje, a jeszcze opowieść ta w oparach sensu i nonsensu ma w sobie kilka kieszonkowych narracji! A jednak w lekturze ma sens, ma treść, ma pointy, ale i ma cel podroży i ma swoich przesympatycznych chojraków. A nie dość tego, choć na pierwszy i drugi rzut ocząt, to czerpie garściami z mitologi Żbika, to jeszcze owa przezabawna z wieloma gagami słownymi i sytuacyjnymi historyjka, może być swoistym substytutem dla spragnionych nowych komiksów Tadeusza Baranowskiego. Bo (po raz kolejny) Artur Ruducha wykonał kolorowy zeszyt w duchu i rytmie opowieści prezentowanych przez mistrza Tadeusza!

Graficznie jest również bardzo dobrze. Humorystyczno-karykaturalny rysunek, a do tego nasycony szeroką słoneczną paletą barw pieści oczy i emanuje estetyką. Opowieść narysowana prostą przejrzystą "cartoonową" kreską, a do tego z przezabawnymi tekstami zapada mocno w pamięć.

A jednocześnie Artur Ruducha nie zatracając własnego stylu uchwycił w niej, a ścisłej we wyrazie artystycznym ten wspomniany klimat, jak z komiksów Tadeusza Baranowskiego, a choćby widoczny w zarysie obrazu dopieszczonych i nawiązujących elemencików teł. Np. charakterystycznie malowanych roślin, budynków, ale przede wszystkim oddał tego ducha w kolorystce. Dzięki tym doszlifowanym niuansom (w fabule i w oprawie) ma to wszystko swój urok, smaczek i daje wielką radość w czasie lektury!

Czytelniczko i Czytelniku gwarantuje, iż zabawy i wspomnianej radości przy czytaniu przygód kapitana Szpica znajdziesz multum! Bo ten ten komiks pochłania się niczym obiadek niedzielny u babci! Bo ten komiks ucieszy Cię i uraduje, a jeszcze chęć natychmiastowego poznania drugiej części pt. Czarnaniechcesete” będzie ogromniasta! Kapitan Szpic rządzi!

Zdecydowanie polecam!

autor recenzji:
Dariusz Cybulski
22.09.2018, 20:23

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1092]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 5045429
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 5045429