Z ARCHIWUM PRL
Dajcie sobie już spokój z postulatami, by reaktywować cykl o kapitanie Janie Żbiku. Lepiej sięgnijcie po serię „Wydział 7”. Dostępne są już jej dwa zeszyty.
Co pewien czas daje się słyszeć głosy, że fajnie by było gdyby młodzi twórcy pociągnęli dalej przygody czy to kapitana Żbika, czy jego wnuka Michała Macieja Żbika. Próby były. Ale Michał Śledziński rzucił projekt zaledwie po jednym odcinku – zeszycie „Kim jest >>Biała Mewa<<?”. Po latach wspominał, że nie był w stanie rysować do ramotek jakimi były scenariusze Władysława Krupki, ojca Kapitana Żbika królującego w komiksach od końca lat 60. do początku lat 80. XX wieku. Trudno uznać za udaną też próbę stworzenia nowej intrygi przez Krupkę i Bogusława Polcha. Ich „Gdzie jest >>Plaża w Pourville<<” było dramatyczne tak pod względem scenariusza, jak i rysunków. I w sumie ze żbikowych prób podejmowanych już w XXI wieku najlepiej wypadły dwie antologie „Co dalej kapitanie?” oraz „Wesoły finał” będące swoistymi tribute’ami stworzonymi przez wychowanych na Żbiku.
I niech tak pozostanie. Po co bowiem szukać rysownika, który będzie wchodzić w buty Polcha, Grzegorza Rosińskiego czy Jerzego Wróblewskiego? Po co męczyć się czytając kolejne ramotki Krupki? Lepiej sięgnąć po serię do „Kapitana Żbika” zbliżoną, ale zupełnie nową i oryginalną. Myślę o „Wydziale 7” za który odpowiadają Marek Turek i Tomasz Kontny oraz zaproszeni przez nich do współpracy rysownicy. W przypadku pierwszego zeszytu „Operacja Totenkopf” to Grzegorz Pawlak. W przypadku drugiego – „Larinae” – Krzysztof Budziejewski.
Tytułowy „Wydział 7” to formacja, która ma za zadanie rozwiązywać zagadki nie z tej ziemi. Działa w latach 60. XX wieku, w Polsce, która wtedy nazywała się Polską ludową, a mundurowi byli milicjantami, a nie policjantami. Jest to poniekąd swoiste „Z archiwum X”. Tylko, że archiwum X działające w strukturach SB. W pierwszym z zeszytów wydział miał rozwiązać zagadkę duchów pojawiających się w Kortowie (dziś dzielnica Olsztyna). W dwójce zaś ich zadaniem jest rozwikłanie tajemnicy zabójstw w Szczecinie. Scenariusze to kawał dobrego rzemiosła. Bez rwania akcji, bez dłużyzn. W sam raz, by dać bazę do liczącego 24 plansze komiksu. Klimat opowieści tworzą realistyczne rysunki. Pawlak znany jest przecież np. z „Profesora Andrewsa” zrealizowanego wspólnie z Dominikiem Szcześniakiem na bazie tekstów Olgi Tokarczuk. Z kolei Budziejewski pracował przy „Śmiertelnej misji rotmistrza Pileckiego”. Wybór rysowników nie jest więc przypadkiem. I jeden, i drugi oddają realia, wplątując w nie wątki horroru czy science fiction.
Całość przygotowana została profesjonalnie. Ale i to nie dziwi, skoro za koordynację odpowiada – prócz Kontnego - wspomniany już Marek Turek, autor wysoko ocenianych albumów jak „NeST” oraz „Bellmer” czy cykl „Fastnachtsipel” a wydawcą jest znany z dopieszczenia publikacji szczeciński Ongrys. Prócz samego komiksu w każdym z zeszytów dostajemy kilka stron „wglądu” w akta sprawy. Ciekawostką są także alternatywne okładki. Czego chcieć więcej? Chyba tylko tego, by „Wydział 7” przyjął się i by kolejne zeszyty drukowano częściej niż raz na kwartał.
A Żbik? Niech zostanie już w muzeum. Tam jest jego miejsce…
autor recenzji:
Mamoń
12.01.2019, 21:00 |