Przed nami czwarty już z albumów zbierający dzieła Moebiusa w wersji zremasterowanej i przygotowanej na rynek amerykański.
Dokonania Moebiusa trafiły do Stanów Zjednoczonych w połowie lat 80. XX wieku. Wydawnictwo Marvel postanowiło wtedy spróbować „zarazić” czytelników komiksów o superhero czymś ambitniejszym. Jednak by Moebius został wydany, jego czarno-białe komiksy zostały pokolorowane. Barwy nałożono np. na „Garaż hermetyczny” czy „Szalonego erektomana”. Czy była to próba udana? Dość powiedzieć, że Moebius „wylądował” ostatecznie na rynku amerykańskim. Wraz ze Stanem Lee – legendą marvelowego wszechświata – stworzyli wszak nawet jedną z historii z Silver Sufrerem zatytułowaną „Przypowieść” (w Polsce przed laty opublikowało ją wydawnictwo TM-Semic). Za ciosem poszli też Francuzi, którzy pokolorowane komiksy wypuścili również po naszej stronie Atlantyku. Chyba więc eksperyment, na który wielu ortodoksyjnych fanów Moebiusa psioczyło, jednak się powiódł? Inaczej nikt nie próbowałby jego prac w tej wersji pokazywać na starym kontynencie.
Egmont Polska od lat ma w swoim potrfolio wydania Moebiusa. Wydawca opublikował przecież takie serie jak „Incal”, „Blueberry” czy „Świat Edeny” a także albumy „Feralny major”, „Arzach/Czy człowiek jest dobry?”, „Biały koszmar/Szalony erektoman”. W wersji oryginalnej. Nie dziwi więc, że teraz sięga po amerykańskie wersje jego prac. Z jednej strony dzięki nim każdy może odpowiedzieć sobie na pytanie, która z wersji – w czerni i bieli czy też kolorowa – jest lepsza. Z drugiej strony wypełnia nimi lukę na rynku księgarskim (poprzednie wydania są już trudne do zdobycia). Z trzeciej… Moebiusa nigdy dość. Dlatego – choć posiadam pierwsze wydania jego dzieł – również w ciekawością zaglądam do nowej edycji. Pierwszy z amerykańskich tomów zawierał „Garaż hermetyczny”. Drugi – „Człowieka z Cigurii”. Trzeci i czwarty z albumów to „trójpaki”. W trzecim znalazły się „Ślepa cytadela/Przystanek na Faragonescji/The Long Tommorow”. W czwartym „Arzach/Szalony erektoman/Wakacje Majora”.
To najbardziej odjechany z zestawów w tym wydaniu. Moebius eksperymentuje ze „strumieniem świadomości”, daje się zwodzić na manowce, wymyślać coraz bardziej zwariowane historie. Momentami gubią one wątek, ale… To właśnie nimi Moebius przełamywał monotonię w komiksie frankofońskim. „Arzach” to jedna z najważniejszych historii twórcy. Kwintesencja jego myślenia o komiksie i sposobu opowiadania historii. Niemal pozbawiona słów historia (składająca się z krótszych epizodów) jest formą przejścia. Ponad światem mutantów porusza się ostatni z pterowojowników, dosiadający prehistorycznego ptaka. „Szalony erektoman” z kolei jest wariacją na temat... wzwodów niezbędnych w świecie science-fiction. Ostatnia z części – „Wakacje Majora” - to zbiorek krótkometrażówek dopełniających wizerunek wizjonera, eksperymentatora i twórcy przełomowego. Komiksy zaprezentowane w zbiorku wynikały po prostu z potrzeby tworzenia – o czym we wstępach do poszczególnych rozdziałów pisze sam autor. Wynikały z potrzeby wyrwania się ze świata „Bluberry’ego”, nad którym przecież równolegle pracował. A że czasy, gdy prace te powstawały były też czasami eksperymentowania z różnymi specyfikami, stąd taki a nie inny efekt. Nie do zaszufladkowania, a czasami też nie do ogarnięcia (no, chyba że po… ekhm, a nie, to u nas ciągle zakazane :)
Publikacja trójpaku „Arzach/Szalony erektoman/Wakacje Majora” nie zamyka tematu prezentacji po polsku dzieł Moebiusa. Czekamy więc, że ciąg dalszy nastąpi.
autor recenzji:
Mamoń
28.01.2019, 20:42 |