Jak powszechnie wiadomo, jeśli coś jest dla każdego, to najczęściej – jeśli jakimś cudem nie zawsze – jest też po prostu do niczego. Twórczość Janka Kozy na pewno nie jest dla wszystkich, ale niektórzy, patrząc na jego specyficzną kreskę, z pewnością zadadzą pytanie: czy to w ogóle może być dobre? Może. I jest. Choć zarazem jest to rzecz bardzo specyficzna, raczej dla dość wąskiego grona czytelników, którzy nie tylko lubią satyrę, ale i doskonale orientują się w panującej w kraju sytuacji. Kto lubi takie klimaty albo po prostu dał się urzec poczuciu humoru pana Kozy – łatwo natrafić choćby w Internecie na jego prace – ten przy Złotej kolekcji będzie się dobrze bawił.
autor recenzji:
wkp
12.02.2019, 16:06
POLSKA, KTÓRA BOLI
Koza w sposób szczery aż do bólu opisuje polską rzeczywistość. Wystarcza mu jeden, dwa, góra trzy obrazki. W jego wykonaniu siłę rażenia mają ogromną. W wydaniu zbiorczym są jak bomba atomowa.
Obrazki Jana Kozy regularnie publikuje tygodnik „Polityka”. Regularnie komentują one naszą codzienność. A że codzienność to pełna kołtuństwa, zakłamania, sprzeczek i tandety, takie są też drukowane na łamach gazety obrazki. Samolot w polskich barwach narodowych ma na boku wypisane „HWDP”, „Dupa” i „brudas”. Prezydent złożywszy podpis pod kolejną uchwałą zjeżdża (dosłownie!). Typowy Polak dochodzi do wniosku, że czuje się osaczony przez gaz z Rosji, prąd z Niemiec i stół ze Szwecji. Inny na stwierdzenie, że wyjeżdża słyszy, czy nie będzie mu żal. Czego? Pokrzywionych chodników, odrapanych kamienic i dziur w ulicach....
Polska Jana Kozy to złote zęby i ból dupy. To Polska zakurzona, brudna, tandetna. Stworzona naprędce, uklejona taśmą samoprzylepną, by nie rozpadła się w posadach. Paździerzowa, śmierdząca i pozbawiona blichtru. Jest jak Kopciuszek w elitarnym towarzystwie. Trwająca jakimś cudem. Polacy u Kozy to przykład tumiwisizmu. Tumiwisi kto będzie rządzić. Tumiwisi jak wygląda kraj. Tumiwisi jak się daje robić „w człona” przez kolejną, rządzącą elitę. Sam Koza z kolei jest znakomitym obserwatorem i komentatorem codzienności. Zgryźliwym, przekładającym nasze koślawe realia na koślawe rysunki.
Poszczególne obrazki pogrupowano w cztery rozdziały. To Polska, wybory, władza oraz czas. W całości stworzyły tom pierwszy jego „Złotej kolekcji”. Ekskluzywnej tak samo, jak sportretowana Polska i Polacy. Ubranej w tekturę (DOSŁOWNIE). Inaczej jednak tych rysunków nie można było wydać.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.