Komiksy poruszają praktycznie każdą możliwą tematykę. Wśród tej różnorodności istnieją także publikacje opisujące problemy o charakterze edukacyjnym i medycznym. Takim ciekawym tytułem jest „Neurokomiks”. Doktor Hana Ros (scenariusz) oraz Matteo Farinella (rysunek) – zdolni komiksiarze, ale przede wszystkim cenieni naukowcy, specjalizujący się w dziedzinie neurologii podjęli wspólnie tematykę dotyczącą tego zagadnienia.
Postanowili w przystępny i czytelny sposób opowiedzieć o mechanizmach związanych z działaniami mózgu. Wprowadzili i obsadzili w pierwszoplanowej roli fikcyjną postać chłopaka, która to podróżując po mózgu i niczym, jak z opowieści familijnego serialu „Było sobie życie”, próbuje uciec z niego, a jednocześnie tłumaczy w poszczególnych rozdziałach opowieści np. szereg ważnych zagadnień związanych z neurologią, historią i samym istnieniem życia.
Dowiesz się, Czytelniczko i Czytelniku o pionierskich działaniach naukowych Golgi, Cajala, Hodgkina i Huxleya, Pawłowa, Sherringtona, Kandela, czy Bergera. Poznasz w tej podroży po mózgu wszelakie aspekty związane z nazewnictwem i procesami zachodzącymi pod czaszką, ale przede wszystkim będziesz przy tym zdobywać wiedzę i dobrze się bawić. Jest to klasyczna forma komiksowej opowieści, która cytując za naszym arcymistrzem Papciem Chmielem - „uczy i bawi”! W tym tkwi siła tego komiksu, że pomimo dość koślawej oprawy graficznej, ma w sobie coś takiego uniwersalnego, iż nie pozwala oderwać się od lektury.
Podsumowując! Mam wrażenie, że tytuł ten pierwszorzędnie wypełnił pewną lukę w opowieściach komiksowych na naszym prężnie rozwijającym się krajowym rynku komiksowym, ale także tytuł ten otworzył furtkę do prezentowania tego typu historii.
Ja jestem pod każdym względem zachwycony tym dziełem i czekam na kolejne tego typu komiksy, które będą potrafiły połączyć, jakże wiele światów, w jedną przejrzystą i wnoszącą coś do naszego życia esencjonalną, mądrą, treściwą opowieść.
Dodatkowe plusy przyznaje "Neurokomiksowi", za nawiązanie i przeniesienie tego ducha i klimatu komiksowości, niczym z kart kultowego „Zrozumieć komiks” Scotta McClouda! Drugi plus przyznaję za wspaniałą i bardzo poręczną formę wydania tego dziełka! Twarda oprawa, znakomity papier, layout, łamanie, redakcja, a przede wszystkim za ten poręczny i idealny w podroży format wydania, to wszystko pozwala przy lekturze odciąć się od świata zewnętrznego i skupić się wyłącznie na treści i samym sensie, w tym niekiedy życia nonsensie.
Zdecydowanie polecam!
|
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
05.05.2019, 09:29 |
W GŁOWIE SIĘ NIE MIEŚCI
Ileż to już było opowieści o wyprawie w głąb ludzkiej głowy, umysłu etc.? Czy jeszcze jest szansa, że autorzy powiedzą w temacie coś oryginalnego? Albo chociaż ciekawego? O oryginalność może być trudno, jednak jak pokazuje „Neurokomiks” wciąż coś jeszcze można wykrzesać z tematu. I to coś naprawdę udanego, bo nawet jeśli nie jest to wybitne dzieło (za to jest bardzo dobre, nie martwcie się), powieść graficzna duetu doktorów, Hany Roš i Matteo Farinelli, warta jest poznania i przekonania się, co kryje się pod kośćmi naszej czaszki.
Główny bohater tego komiksu trafia do ludzkiej głowy. Przyciągnięty przez dziwną siłę, najpierw wrzucony do książki a potem przez oczy wchłonięty do mózgu, zaczyna swoja niezwykłą przygodę. W ten oto sposób trafia do lasu neuronów, zostaje zamknięty we wnętrzu komórki, przekonuje się jak wygląda od środka synapsa i natrafia na gigantyczne ośmiornice. A wszystko to w towarzystwie pionierów neurologii, których spotyka na swej drodze.
Chyba nie ma czytelnika komiksów, który nie znałby opowieści graficznych spod szyldu bawiąc uczy, ucząc bawi. To w końcu dzieła bardzo popularne, także w naszym kraju, gdzie legenda „Tytusa, Roma i A’Tomka” pozostaje wiecznie żywa. A „Neurokomiks” to tytuł takiego właśnie typu, przygodowy, rozrywkowy, pełen niezwykłości i fantazji, ale przede wszystkim skupiony na przekazaniu konkretnej wiedzy – w tym akurat przypadku jest to wiedza z dziedziny neurologii, jak mówi sam tytuł. Istotne jest jednak to, w jaki sposób to robi.
A twórcy „Nerokomiksu” robią to w sposób, którego nie da się nie docenić. Ich powieść graficzna to intrygująca historia fantasy, gdzie wraz z bohaterem wędrujemy przez niezwykłe miejsca, przeżywamy szalone przygody i odkrywamy jak niezwykłe jest to, co kryje się w naszym ciele. Pod pewnymi względami album przypomina mi serial „Był sobie człowiek”, z tym, że tu ciekawostki biologiczno-medyczne zostały osadzone w realiach bliższych fantastyce, niż dziecięcej cartoonowości tamtego serialu. Do tego nie brak tu historycznych faktów i spotkań z postaciami ważnymi dla neurologii.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, w wykonaniu Matteo Farinelli – doktora, ale i ilustratora publikacji naukowych - „Neurokomiks” jest rzeczą dość typową dla współczesnych komiksów niemainstreamowych. Czarnobiałe ilustracje, brak przywiązania do zbytniego realizmu, perspektywy czy proporcji, prostota… Ale to wpada w oko i dobrze pasuje do tej historii, gdzie neurony wyglądają jak drzewa, a postacie wydają się na równi dwu- co trójwymiarowe. Dodajcie do tego dobre wydanie w dobrej cenie i dostaniecie ciekawy komiks, po który warto sięgnąć. Marginesy na rynek opowiecie graficznych wkraczają w ciekawym stylu, serwując nam dobre, nieoczywiste tytuły i jestem ciekaw, co będzie dalej.
|
autor recenzji:
wkp
30.04.2019, 07:18 |