„Banda dwóch” to lektura obowiązkowa dla fanów westernów. A dla reszty?
„Banda dwóch” jest kolejnym brazylijskim eksperymentem, który do Polski sprowadza Timof. Edytor ma na swym koncie kilka ciekawych strzałów z tego kraju – by wspomnieć sensacyjny albumik Marcello Quintanilhy „Wolfram”, „Płatki” Gustavo Borgesa czy „Dodo” Felipe Nunesa. Z eksperymentami jednak nie zawsze jest tak, że wychodzą. Nie mówię, że „Banda dwóch” to wytwór zły. W 2010 roku Danielo Beyruth zdobył za niego przecież nagrodę dla najlepszego komiksu brazylijskiego. Ale może właśnie to jest problemem? Od tamtego czasu minęła blisko dekada. Sposób opowiadania komiksów poszedł do przodu. A ja – w trakcie lektury – miałem wrażenia, że czytam historyjkę, jaka nie do końca przetrwała próbę czasu.
Niby wszystko w niej gra. Mamy nieźle napisany scenariusz. Zaczyna się od wizji, w której Czortowi objawiają się duchy dawnych kompanów. Zabici w zasadzce chcą tylko pomszczenia faktu, że obcięto im głowy i zapakowano w pudła. By mieć dowód, że na pewno nie żyją (jedna z tak przygotowanych głów „zdobi” okładkę). Mamy bohaterów, którzy nie do końca chcieliby wchodzić w rolę mścicieli. Jeszcze Czort – jak Czort. Ale Bycza Czacha czy Zeca? Już nie do końca marzą o bijatyce. Choć okazują się być sprawnymi organizatorami zasadzek. Mamy dobrze nakreślone miejsca – z zasypywaną przez piach osadą dewotów Nova Nazare. Mamy starcie, doprowadzające do nieoczekiwanego finału (napiszę tylko, że dewotów nic nie zmieni…).
A mimo tego w „Bandzie dwóch” czegoś mi brakuje. Może problemem są czarno-białe rysunki? Z jednej strony jest w nich coś mrocznego, coś horrorowego. Musi, skoro taką tematykę obrał autor. Sam przyznaje jednak, że inspiracją jest dla niego twórczość komiksowa Katsuhiro Otomo (ten od „Akiry”) czy Jacka Kirby’ego (legenda komiksów amerykańskich) i pisarska Stephena Kinga oraz H.P.Lovecrafta. Z drugiej nie ma w nich „kopa” i „świeżości”. Może gdyby były mocniej wykreskowane i wycieniowane czy klimatycznie pokolorowane? Może wtedy czuć byłoby bardziej czy to Otomo, czy Kinga?
Dlatego w ogólnym rozrachunku „Banda dwóch” to komiks dla tych, którzy uwielbiają zaczytywać się w westernach i testować jego wszelkie odmiany. Ci, dla których to tylko jeden z gatunków niech pozostaną przy takich cyklach jak „Blueberry” czy „Szósty rewolwer”.
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.