HOMO HOMINI LUPUS
Jaki jest problem Algieru? Brakuje tu Arabów. Bo ci, którzy są to tak naprawdę Berberowie – to wniosek z dysputy prowadzonej rzez osła i kota. Osioł? Jak osioł. Za to kot! Nie byle jaki. Kot rabina. Ten sam, który kiedyś – zjadłszy papugę – zaczął gadać. I postanowił nawrócić się na judaizm.
Gada tak już w siódmym albumie serii „Kot rabina”. „Wieża Bab-El-Oued” jest swoistą wariacją na temat biblijnej wieży Babel. Wprawdzie nie mamy tu do czynienia z pomieszaniem języków, ale ze zwaśnionymi społecznościami, które – choć wierzą z jednego Boga – nie mogą dojść do porozumienia. Np. by wspólnie korzystać z domu modlitwy. A powód do dysputy jest banalny. Awaria kanalizacji, która staje się praktycznie biblijnym potopem. Na początek zalewa meczet. I choć muzułmanie modlą się w piątki, a Żydzi w soboty, wspólne użytkowanie synagogi nie wchodzi w rachubę. Również zalana synagoga nie sprawia, że Arabowie oraz Żydzi znajdują miejsce do wspólnej nauki w świątyni chrześcijańskiej. Kłótnia wypływa tylko na jeszcze szersze wody…
Bo choć wszyscy czytają to samo słowo boże, interpretują je na swój sposób. Co innego o miłowaniu bliźniego wyczytuje rabin, co innego imam, a jeszcze co innego ksiądz. Inaczej te same słowa rozumieją wierni, którzy – zamiast usiąść wspólnie w jednej świątyni – występują przeciwko swoim religijnym guru. Tym samym dowodzą, że religie dzielą ludzi i wywołują niepotrzebne wojny. A gadający kot? Wzięty za symbol apokalipsy jest na celowniku wszystkich trzech społeczności… Ofiara z kota? A jeśli tylko ona może powstrzymać potop?
Joann Sfar w najnowszym tomie serii „Kot rabina” zwraca uwagę na kilka problemów naszego świata. O pierwszym – wojnach na tle religijnym – już wspomniałem. Kolejny to kwestia nielegalnych imigrantów. Dalej jest jeszcze temat rozdziału państwa od kościoła czy spoglądanie wilkiem na obcych. B przecież człowiek człowiekowi wilkiem... Tym samym komiks narysowany lekką, humorystyczną kreską staje się czymś więcej niż tylko rozrywką. Staje się społeczno-filozoficzną przypowieścią. Zresztą… Kto czytał wcześniejsze odcinki „Kota rabina” raczej nie będzie tym zaskoczony.
Tak, jak niezwykłe perypetie ma tytułowy kot, tak niezwykłe są też perypetie serii na polskim rynku. Pierwsze dwa tomy „Bar Micwa” i „Malka lwi król” ukazały się jeszcze w latach 2004-2005 nakładem wydawnictwa Post. W 2013 roku przypomniało je w pięciopaku – z trzema kolejnymi albumami: „Wygnanie”, „Raj na ziemi” oraz „Afrykańska Jerozolima” – Wydawnictwo Komiksowe. Dwa lata później opublikowało też tom szósty „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Po zamknięciu Wydawnictwa Komiksowego po serię sięgnął Timof. I to w jego barwach ukazuje się teraz „Wieża Bab-El-Oued”. I z pewnościa też Timof pociągnie cykl dalej – wszak w kolejce już czeka album numer osiem: „Petits paniers aux amandes”.
autor recenzji:
Mamoń
30.06.2019, 17:20 |