autor recenzji:
wkp
06.07.2019, 06:54 |
THE UNFORGIVEN
Marianna Strychowska... Zapamiętajcie sobie to nazwisko. Jeszcze w tym roku będziemy mieć okazję zobaczyć jej wersję Wiedźmina, zrealizowaną dla amerykańskiego wydawnictwa Dark Horse! Zanim to nastąpi proponuję lekturę albumu „Nie przebaczaj”. Albumu będącego próbką jej możliwości graficznych.
Graficznych, bowiem Marianna Strychowska to rysowniczka „Nie przebaczaj”. Czarno-białego, dopełnionego jedynie szarościami mrocznego komiksu, pełnego zbrodni, wierzeń, aktów zemsty, miłości oraz rodzinnych tragedii. Marianna Strychowska ze swobodą operuje kadrami, rysunkową „kamerą” a także stylistyką - od rysunku realistycznego, przez szkice grubą kreską i po mocne cieniowanie. Świetnie potrafi uchwycić emocje - miłość, nienawiść, gniew, strach, obojętność. A także wykreować miejsca - burdel, dworek, plenery. W przypadku „Nie przebaczaj” ma to ogromne znaczenie.
Fabuła komiksu stworzona przez Kubę Ryszkiewicza dzieje się w międzywojniu, gdzieś na tzw. kresach wschodnich. Takie osadzenie akcji pozwala mu na dorzucenie do kotła ludowych wierzeń a także stereotypów, które przewijają się i dziś przez polsko-ukraińskie relacje. Do swego majątku wracają Maria i Eustachy z małym Tadeuszkiem. Zamiast spokoju zaznają tu jednak zemsty ze strony tych, dla których pozostali żałosnymi polaczkami - panami wykorzystującymi miejscowych. Sielanka zamienia się w koszmar. Z „szafy” wychodzi Lazar Krwawy, którego ulubionym zajęciem zdaje się być podrzynanie gardeł...
Wydawca reklamując komiks mówi o inspiracjach filmami Quentina Tarantino czy też westernami jak „The Unforgiven”. Filmowo dorzuciłbym jeszcze jeden tytuł - to „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. Komiksowo - cykl "Sambre". Chyba nieźle, jak na polską, komiksową produkcję niezależną?
I tylko mała uwaga. Denerwujący jest sposób wprowadzania języka używanego przez ludność wiejską. To zapisywana łacinką mieszanka ukraińskiego, rosyjskiego i polskiego. Wiem, zamierzeniem było zrobienie klimatu historii, ale dla osób, które „liznęły” wschodu zabieg to rażący. I chyba już lepiej było zapisać całość po polsku. Albo też zdecydować się na cyrylicę z tłumaczeniami np. pod kadrami czy na dole strony.
autor recenzji:
Mamoń
18.06.2019, 15:54 |