ŻYCIE W KUCHNI… OD KUCHNI
W końcu jest! Osiemnasty tomik „Kulinarnych pojedynków” pojawił się właśnie na rynku i chociaż proces wydawniczy przebiegł bez opóźnień, oczekiwanie na premierę dłużyło się niemiłosiernie. Wszystko przez to, jak zakończyła się poprzednia odsłona serii. Owszem, jestem już starym wyjadaczem komiksowego chleba i retardacyjne zabiegi autorów znam na wylot tak dobrze, że nie powinny już robić na mnie jakiegokolwiek wrażenia, a jednak twórcom „Pojedynków” i tak udało się sprawić bym siedział, jak na szpilkach. I jeśli już za samo nie warto byłoby po tę mangę sięgnąć, to wiedzcie po prostu, że to wzorcowy, rewelacyjnie poprowadzony shounen, który spodoba się zarówno płci brzydkiej, jak i pięknej.
Souma od początku miał talent do pakowania się we wszelkiej maści tarapaty. Teraz jednak ma kłopoty poważne, jak nigdy dotąd. W szkole zaczęły się zmiany, jakich placówka w swej karierze nie doświadczyła, a wszyscy niepasujący do nowego porządku muszą albo przystosować się, albo pożegnać z nauką. Zgadnijcie do której grupy zalicza się nasz bohater… I to właśnie on, żeby dać swoim przyjaciołom potrzebną im szansę, decyduje się stanąć do kulinarnego pojedynku z Eizanem, Dziewiątym Krzesłem Elitarnej Dziesiątki. Jeśli przegra, o dalszej nauce w akademii może tylko pomarzyć. Problem w tym, że z Eizanem nie może wygrać. Nie dość, że ten i tak jest od niego lepszy, to jeszcze sędziowie nawet nie zamierzają próbować dania Soumy – i tak maj z góry ustalony wynik starcia. Chłopak jednak nie zamierza się poddawać. Pytanie jednak jak ma zamiar wygrać w takiej sytuacji? Jakie jeszcze problemy czekają na uczniów? I jakie jeszcze zmiany wprowadzi w szkole Centrala?
Patrząc na ten tom „Kulinarnych pojedynków” trudno jest właściwie powiedzieć o serii coś nowego. Co prawda zaszły w niej spore zmiany, ale jest to naturalny ciąg wydarzeń, a nie nagła odmiana gatunkowa czy choćby zmiana pewnych charakterystycznych dla cyklu elementów. Przygody Soumy to wciąż ta sama świetna opowieść, którą pokochałem jakiś czas temu. Pozwólcie więc, że powtórzę to, co o cyklu pisałem do tej pory – i tak będzie pasować doskonale do tego, co znajdziecie w tej części.
A zatem w skrócie „Kulinarne pojedynki” to lekka, pełna akcji, tytułowych starć dziejących się w kuchni i sporej dozy erotyki opowieść. Jedzenie jest tu tak smakowite, że nawet czytelnik się zaślini, akcja dynamiczna, pełna zwrotów i zaskoczeń (a przede wszystkim napięcia), a bohaterki seksowne nawet jeśli bywają skromnie ubrane. Do tego smak jedzenia rozpala nie same kubki smakowe bohaterów, ale i potrafi doprowadzić ich niemal do orgazmu.
Całość wieńczą doskonałe rysunki. Zaczynając od realizmu w ukazaniu życia w kuchni… od kuchni i pięknych dań, przez miękkie, obłe kształty bohaterek – podlane cartoonowymi naleciałościami – po świetną ekspresyjną mimikę – wszystko to robi wielkie wrażenie. Do tego komiks pozwala zarówno pośmiać się, jak i wywołuje napięcie. Dlatego wszystkim miłośnikom shounenów niezmiennie polecam gorąco.
|
autor recenzji:
wkp
16.10.2019, 06:47 |