MAIROWITZ. CRUMB. KAFKA
Premiera tego albumu przeszła w komiksowie bez większego echa. A – patrząc obiektywnie - to jedna z ciekawszych rzeczy, jakimi wydawcy uraczyli nas w roku 2019. Jak to tłumaczyć? Chyba tylko zalewem publikacji, w jakich album ten – niestety - gdzieś przepadł. Moja wina.
„Kafka”. O tym komiksie mowa. Nie ukazał się nakładem naszych potentatów czy edytorów sięgających po komiksową alternatywę. Wyszedł w ostatnich tygodniach 2019 roku pod szyldem gdańskiego wydawnictwa słowo/obraz terytoria specjalizującego się w publikacjach o sztuce, literaturze, filmie i teatrze. Tymczasem autorzy są jak najbardziej komiksowi. Rysunki: Robert Crumb. Ten Robert Crumb, któremu zawdzięczamy takie albumy jak „Pan Naturalny”, „Kot Fritz” (wyd. Kultura Gniewu) oraz „Księga Genesis” (wyd. Wydawnictwo Literackie). Scenariusz: David Zane Mairowitz, który wraz z Jaromirem 99 na język komiksu przełożył już „Zamek” (wyd. Centrala) Franza Kafki. I właśnie Franz Kafka staje się bohaterem ich wspólnego komiksu zatytułowanego po prostu „Kafka”. Te trzy nazwiska – Crumba, Mairowitza i Kafki - gwarantują, że nie będziemy stykać się z banałem.
„Kafka” jest próbą nakreślenia biografii autora „Procesu”, „Zamku”, „Głodomora” czy „Przemiany”, a jednocześnie pokazania lęków, fobii, frustracji, które przekładały się na jego literackie dokonania. Jest próbą złapania Pragi. Złapania miejsca i czasu w jakich Franz Kafka dorastał i dojrzewał. Zrozumienia, jaki wpływa miała i na niego, i na jego pisanie przynależność do społeczności żydowskiej oraz do niemieckojęzycznych mieszkańców Pragi. Ale też próbą przyjrzenia się jaki wpływ na Kafkę miał jego apodyktyczny ojciec i na ile to, co później zostało ujęte w jego dziełach, wynikało właśnie z relacji na linii ojciec-syn. Mairowitz spina te wątki w spójny scenariuszy, gdzie przeskakuje od świata realnego, w którym Kafce przychodzi żyć, do tego kreowanego przez niego na kartach książek. Tego, do którego zdaje się uciekać przyjmując maski najbardziej zaskakujących postaci.
Rysunki? Robert Crumb dał nam się poznać głównie jako kreator undergroundowych komiksów, w których nie ma żadnych świętości. Wyrosły ze środowiska hippisów autor nie stosował taryfy ulgowej. I Pan Naturalny, i Kot Fritz to popaprańcy, którzy nie znają słowa „ograniczenie”. Inne w charakterze było już zetkniecie się Crumba z „Biblią”. Inny jest też „Kafka”. Poszczególne kadry, obrazki, plansze na myśl przywołują drzeworyty czy linoryty, jakich używano do ilustrowania książek. Dużo w nich bowiem gęstego kreskowania oraz cienia, jaki można uzyskać w tych technikach powielania ilustracji. Cienia, którego w żydowskiej Pradze - tam dzieje się akcja - nie brakuje.
Autorzy nie tworzą typowego komiksu biograficznego. Próbują uchwycić również to, na ile dziś Franz Kafka jest istotną postacią. I to nie tylko w literaturze i kulturze, ale także w popkulturze. Przyglądają się pozostawionemu przez niego dziedzictwu literackiemu, a jednocześnie dostrzegają potencjał promocyjny, który Praga zdaje się z powodzeniem wykorzystywać. Przyglądają się „kafkologii” tej na poziomie rozważań literackich, i na poziomie sprzedawanych w sklepach t-shirtów z podobizną Kafki. I jedno drugiemu wcale nie przeczy.
autor recenzji:
Mamoń
26.01.2020, 22:52 |