BYŁ SOBIE DARWIN
Pamiętacie wydany przed kilkoma miesiącami komiks „Audubon. Na skrzydłach świata”? Weszliście tedy w świat wykreowany przez Fabiena Grolleau i Jérémiego Royera? Byliście zawiedzeni, że historia skończyła się zbyt szybko? Jeśli na trzy pytania odpowiedzieliście „tak”, mam dobrą wiadomość. Grolleau i Royer właśnie wrócili z kolejnym komiksem!
Tym razem autorzy wzięli „na tapetę” człowieka, który już przemknął przez komiks „Audubon”. Kto to taki? Sam Karol Darwin (1809-1882) - człowiek, który tam był pokazany jako stojący ze swoimi teoriami w opozycji do duchowości Johna Jamesa Audubona. Darwina poznajemy w roku 1852. Otoczony przez gromadkę dzieci zaczyna snuć im swą opowieść jak wsiadł na pokład Okrętu Jego Królewskiej Mości „Beagle” 27 grudnia 1831 w mieście Davenport. I zaczął swą wyprawę, w trakcie której zbierał dowody, by snuć następnie swe rozważania naukowe.
Rozważania, które dały światu teorię ewolucji. Przepięknie jest zestawiona z wiarą już na jednej z pierwszych plansz, gdy tekst o stworzeniu świata z księgi „Genesis” zilustrowano kadrami z morskimi stworzeniami, ptakami a także widokami z rajskiego ogrodu. Ogrodu, z którego Ewa – z szatanem pod postacią węża – odwiedza Darwina. To symboliczna scena, pokazująca z przełamywaniem jakich stereotypów Darwin musiał zmierzać się w swej pracy naukowej. Śledząc komiks możemy dokładnie odwzorować jego podróż: Anglia, Wyspy Zielonego Przylądka, Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Patagonia, Ziemia Ognista, Chile, Galapagos, Oceania, Wyspy Kokosowe, Afryka południowa i na powrót Anglia. W komiksie wyprawa podzielona jest na pięć etapów-rozdziałów. Każdy z nich przynosi nowe doznania, nowe odkrycia, nowe przemyślenia.
Ale „Darwin. Jedyna taka podróż” nie jest tylko komiksem o naukowcu. To też studium społeczne, z siłowym nawracaniem, wykorzystywaniem ludzi, poniżaniem. Jest próbą pokazania rządzących w XIX wieku światem reguł, na które dziś nie ma przyzwolenia, a wtedy były na porządku dziennym.
Graficznie i „Audubon” i „Darwin” to ten sam świat. Zmieniają się tylko krajobrazy i nacisk na faunę. O ile w pierwszym z komiksów podziwialiśmy głównie awifaunę, w drugim rozpiętość jest znacznie większa. W całość spaja to postać Darwina. Roztrzepanego szaleńca, którego świat nie miał granic.
|
autor recenzji:
Mamoń
30.10.2019, 19:45 |