LAST SWITCH
I to już koniec. Duże pozytywne zaskoczenie, jakim okazała się manga „Switched”, właśnie osiągnęło swój finał. Przedwczesny, nie ma się co oszukiwać, bo całość była tak udana, że chciałoby się tylko więcej, ale jednocześnie udany i satysfakcjonujący. Aż szkoda zatem rozstawać się z bohaterami, z którymi spędziło się ten czas – bohaterami jakże sympatycznymi i zapadającymi w pamięć – ale dobrze, że całość okazała się tak przyjemną przygodą.
Ostatni Dzień Szkarłatnego Księżyca przyniósł wielką zmianę. Ayumi nie udaje się odzyskać jej ciała, a co gorsza Mizumoto i Kaga zamieniają się ciałami. Co teraz się stanie? Kto i jak skończy w ostatecznym rozrachunku? I co jeszcze się wydarzy?
Wiecie dlaczego niektóre mangi ciągną się przez kilkanaście, kilkadziesiąt a nawet więcej tomów, a inne zaś kończą jako jedno, dwu, trzytomówki? Tak, odpowiedź jest prosta – o wszystkim decyduje popularność. Ale nie znaczy to, że seria, która szybko dobiegła końca jest gorsza od wielkich hitów. Może nie trafiła w swój czas? Może czytelnicy oczekiwali czegoś innego? Zresztą spójrzcie na typowego masowego odbiorcę – czy hity kinowe, na które ludzie walą drzwiami i oknami oraz wszelkie bestsellery są wielkimi dziełami? Najczęściej ambitne, dobre przykłady takich tworów jedynie potwierdzają niski poziom reszty.
I tu docieramy do „Switched”, niepozornej serii mangowej, która zamknęła się na zaledwie trzech tomikach. Można by sądzić, że nie sprzedała się dobrze, bo nie była udana, ale nic w tym bardziej mylnego. Całość, choć oparta na zgranym do cna schemacie zamiany ciał, okazała się zaskakująco udaną, wyważoną komedią romantyczną dla każdego, kto lubi dobre opowieści o miłości. Z hasłem komedia też bym tutaj nie przesadzał, bo całości bliżej do dramatu z nutą fantastyki, chociaż trzeba przyznać, że bywa zabawnie. Cokolwiek jednak zaważyło na takiej, a nie innej długości tej serii (czy wyniki ankiet, czy może plan autorki), zabawa z całością była znakomita, wzruszająca, emocjonująca i nastrojowa.
Dobra fabuła, świetne ilustracje i znakomicie skrojeni bohaterowie są tu gwarantem naprawdę udanej rozrywki. Nic dziwnego, że manga ta doczekała się adaptacji w postaci dobrze przyjętego serialu o takim samym tytule, który nieco ponad rok temu debiutował na platformie Netflix. Dlatego polecam całość Waszej uwadze. Najlepiej poznajcie na raz wszystkie trzy tomy, bo trudno przestać przygodę z bohaterami tylko na jednej części.
|
autor recenzji:
wkp
13.01.2020, 06:41 |