DZIEWCZYNY-CYTRYNY
Pierwszy raz po „Citrus” sięgnąłem zachęcony dobrymi oceanami tej serii i licznymi pozytywnymi opiniami o niej. Pierwszy tom okazał się jednak jedynie niezłą rozrywką, typową dla gatunku shoujo-ai, girl love czy jak wolicie go nazywać. Dałem całości jednak drugą i trzecią szansę i w końcu doczekałem się poprawy jakości i od tamtej pory seria trzyma poziom. I trzyma go też tom szósty, który może i szczególnie niczym nie zaskakuje, niemniej i tak stanowi dobrą rozrywkę także i po prostu dla miłośników opowieści szkolno-obyczajowych.
Dla Mei związek ze swoją przyrodnią siostrą Yuzu był jak spełnienie marzeń. Niestety nawet, kiedy już zaczęły ze sobą chodzić, nic nie szło tak, jak powinno. Teraz znów zaczyna się psuć. Nie dość bowiem, że Yuzu chce przejąć kontrolę nad ich związkiem, to jeszcze znajduje sekretny zeszyt siostry, który wiele może zmienić w ich wspólnych relacjach…
„Citrus” to seria, która nie tyle nie stara się przełamywać najważniejszych schematów gatunkowych, co wprost powiela je wszystkie i to na każdym polu. Mamy tu zatem szkolne życie i wszelkiej maści problemy z tym związane, są też kwestie przyjaźni, zazdrości, rywalizacji… W końcu docieramy do spraw kluczowych, czyli miłości, a tu już czekają na nas przeszkody stojące na sercowej drodze bohaterek (co trzeba podkreślić, manga ta jest tak na wskroś lesbijska, że próżno szukać na pierwszym planie jakichś heteroseksualnych bohaterów). Ale orientacja to w sumie jedyna rzecz, jak odróżnia „Citrusa” od typowych shoujo, więc każdy miłośnik gatunku, którego nie rażą te kwestie znajdzie tu coś dla siebie.
Najważniejsze jednak i tak pozostają emocje całości. Nie tak płaczliwe, jak na początku, ograniczone głównie do miłosnych wątków, dominują nad wszystkim. Jednocześnie nie można przy tym zapomnieć o nucie humoru, która pojawia się na stronach. Jeśli natomiast chodzi o same bohaterki mangi – obok naszych dziewczynek-cytrynek nie znajdziecie wielu facetów, więc śmiało można ich pominąć – to pod względem psychologii i charakteru są to typowe postacie shoujo. Nieźle skrojone, dalekie od większej głębi i złożonego rysu psychologicznego, ale dostatecznie wyraziste, by nie zawodziły na tym polu.
Najlepiej jednak – powtarzam to zawsze i zawsze powtarzać będę – wypadają w „Citrus” rysunki. To shoujo, szata graficzna jest więc pozbawiona czerni, delikatna i prosta, ale jednocześnie dostajemy dużo realizmu, mnóstwo detali i naprawdę znakomicie uchwycone wszelkiej maści szczegóły. Oglądanie całości to więc przyjemność, a że całkiem przyjemnie się to czyta, miłośnikom podobnych opowieści polecam z czystym sercem.
|
autor recenzji:
wkp
14.01.2020, 07:07 |