NA TROPIE MIŁOŚNICZKI KSIĄŻEK
Nadeszła pora na drugi tom „Pamiętników Wisienki”, część pierwsza, która służyła mi jako zastępstwo w miejsce zakończonej serii „Lou”, okazała się bardzo przyjemną opowieścią dla dzieci. Może nie wybitną, ale mającą swój urok i sympatyczną szatę graficzną. I dokładnie taki też jest ciąg dalszy, który okazał się na tyle udany, że na festiwalu w Angoulême, jednym z najważniejszych europejskich festiwali komiksowych, zdobył Nagrodę Młodzieży.
Główną bohaterką całości jest jedenastoletnia dziewczynka Wisienka, która wraz z mamą żyje w niewielkim miasteczku. Co lubi robić? Po pierwsze czytać: książki, komiksy, nawet naukowe pisma! Sama zresztą chciałaby zostać pisarką, dlatego też prowadzi pamiętnik, w którym opisuje… Właśnie, co? Ludzi, ich życie, co robią – bo właśnie obserwowanie innych to kolejna z jej pasji. Obserwowanie i chęć odkrycia ich tajemnic. W szczególności gdy chodzi o tajemnice ludzi dorosłych, którzy mają ich aż tyle…
Poprzednim razem, śledząc tajemniczego mężczyzną z farbami, nie tylko odkryła jego sekret, ale i pomogła spełnić jego nietypowe marzenie, dając radość nie tylko jemu, teraz, w trakcie wakacji, zaczyna interesować się pewną starszą kobietą. Kobieta bowiem jest stałą bywalczynią lokalnej biblioteki, a na dodatek co tydzień wypożycza tę samą książkę. Dlaczego to robi? Kim jest? I jakie tajemnice skrywa jej przeszłość? Tego będzie musiała dowidzieć się nasza bohaterka i znów jednocześnie czegoś się przy tym nauczy…
„Lou”, mimo niepowalających na kolana rysunków, była jedną z moich ulubionych serii z linii „Komiksy są super”, dlatego odczułem niestety jej brak. „Pamiętniki Wisienki” miały stanowić jej substytut, jak już wspominałem, i w pewnym sensie stanowią (są tu nawet wyimki z dziennika bohaterki, uzupełniające akcję), choć fabularnie są o wiele prostsze, bardziej naiwne i skierowane stricte dla dzieci. Pozostają jednak przy tym urocze, ujmujące, nastrojowe i bardzo sympatyczne, a to chyba wypada docenić.
Poza tym to miła, pouczająca lektura, dzieciom niosąca konkretne przesłanie i wartości, dorosłym zaś serwująca porcję sentymentów. Każdy z nas był dzieckiem, każdy z nas ciekaw był dorosłych sekretów i większość z nas z nostalgią wspomina tamte dni. Zresztą sam pamiętam, jak za szczenięcych lat chciałem być detektywem, pod wpływem „Kaczora Donalda” i detektywistycznych akcji i gier publikowanych w tym magazynie, więc to do mnie trafia. Ale dość już tej prywaty.
Wracając do komiksu, przede wszystkim trzeba docenić znakomitą szatę graficzną. prosta,. Cartoonowa kreska spotyka się tu z nastrojowym kolorem, dodającym jej realizmu. Wszystko zaś wieńczy świetne wydanie w twardej oprawie, na papierze kredowym i o dużym formacie. „Pamiętniki Wisienki” to po prostu dobry komiks dla dzieci.
wkp, 22.04.2020, 06:48