Ballada o Słonym Morzu pozostaje w pamięci swych czytelników jako niezwykłe wydarzenie, przykład nowego sposobu tworzenia literatury poprzez komiks. Morskie szlaki wyznaczają tutaj rytm wszystkich zdarzeń oraz opisują postaci, które kochają się po tym, jak do siebie strzelały, albo zabijają się z przyjaźni, tracą nad sobą kontrolę, i wymyślają na nowo swoje pochodzenie. Nie wiemy skąd wziął się Rasputin, a przede wszystkim bardzo niewiele wiemy o samym Corto, o którym następne opowieści powiedzą nam wszystko, nie oszczędzając nawet jego matki.
Nawet kreska wydaje się w Balladzie niepewna i Corto nie ma jeszcze wyraźnych, zdecydowanych rysów, i to nie tylko tych z ostatnich opowieści (gdzie wręcz młodnieje i subtelnieje zatracając ślady bynajmniej nie nieskazitelnego życia), ale też tych z jego późniejszej w stosunku do Ballady epopei, kiedy to przemieszcza się pomiędzy wenecką laguną, Brazylią, Irlandią i naziemnymi szlakami kolei transsyberyjskiej.
Corto, dziś w pełni ukształtowany, w czasach Ballady jeszcze się szuka: nie zna swej biografii ani swej osobowości; zarówno Hugo Pratt jak i on sam słabo znają jego twarz. Szkicując go Pratt, wraz z rozwojem historii, uzupełnia podstawowe rysy swego bohatera coraz gęstszą siecią niosących pytania kresek. Może zdarzy się nam zapomnieć inne historie, gdzie Corto Maltese pojawia się w pełnej okazałości, lecz w Balladzie żyje i zapada w pamięć dzięki swojej zamierzonej niedoskonałości.