Zbiorek mniej lub bardziej powiązanych ze sobą jednostronicówek, na który składają się historie opublikowane w zamierzchłych czasach "Relaxu" i albumu "Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa" oraz te nowsze, wywodzące się ze "Świata Komiksu" i uzupełnione najnowszymi i nigdzie nie publikowanymi perypetiami pierwszego superhiroła Rzeczypospolitej. Orient Men spotyka na swojej drodze do Celu mnóstwo różnych indywiduuów, do których należą chociażby Eskimos z niezwykle zimnym problemem, prześladujący (lub nie) naszego bohatera przez większą część komiksu, magister Wróżka, pracującą nanowszymi metodami wizualno-optycznymi, (nie)strasznego smoka o japońskim nazwisku czy przedstawicieli obcej cywilizacji poruszających się bynajmniej nie statkiem kosmicznym. A poza tym wyprawia przyjęcie z okazji jubileuszu swoich przygód, powraca do nowej rzeczywistości, przeprowadza bezpośrednią transfuzję ze spotkania z Madame Szlurp, niedawno temu w pobliskiej galaktyce ma doczynienia z pewnym przedstawicielem ciemnej strony nocy i jego niedoszłymi wrogami, by w kilka stron później brać udział w kampanii prezydenckiej i omały włos nie zagrać kaloryfera w filmie o własnych przygodach. Innymi słowy Orient Men "śmieszy, tumani i przestrasza", no może o tym ostatnim twórca troszkę zapomniał, ale... Orient i tak jest wieczny Men. Niech koc będzie z tobą, Orientku! :)