GAIMAN REINTERPRETUJE
Gaimana miłośnicy komiksów kojarzą przede wszystkim z przełomowego „Sandmana”. Fani literatury zapamiętali go z licznych tekstów fantastycznych, zarówno form krótkich, jak i długich, od „Amerykańskich bogów” zaczynając, na „Księdze cmentarnej” skończywszy. Można by tu jeszcze dorzucić świat kina, w którym mogliśmy oglądać adaptacje choćby jego „Koraliny” czy „Gwiezdnego pyłu”, ale to już materiał na inne rozważania. Gdzieś w tym wszystkim są bowiem dzieła interesujące nas teraz, bo łączące literackie i komiksowe pasje Gaimana, a jednym z nim jest niniejszy album zbierający komiksowe adaptacje kilku jego krótkich tekstów. I to, jak wszystkie komiksy tego autora, udany, chociaż nierówny poziomem.
Troje bohaterów. Trzy historie. Trzy oblicza niezwykłości.
Dla Jacka potwory istniały od zawsze. Wierzył w nie. A szczególnie w trolla, który jego zdaniem miał go prześladować. Inny problem ma nastoletni Enn. Chłopak nie radzi sobie z dziewczynami, brak mu śmiałości, odwagi. Aż spotyka pewne piękne, acz dziwne dziewczyny i…
I jest jeszcze wdowa. Ale nie byle jaka, bo to żona zmarłego króla. I, jak to w baśniach bywa, chce się pozbyć swojej pasierbicy, ale dla dobra ludu!
Neil Gaiman w świecie komiksu był jednym z pierwszych – ale nie pierwszym – autorów, którzy do opowieści graficznej wprowadzili bardzo dużo narracji rodem z literatury. Jako, że jednocześnie, może nawet bardziej, niż komiksiarzem, był pisarzem, naturalną kolejną rzeczy było, żeby przenieść na komiksowy grunt jakieś jego teksty. I tak też się stało. I to nie jeden raz. Mieliśmy już bowiem np. „Stwory nocy i inne historie”, a teraz nadeszła pora na „Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie”, czyli adaptację trzech tekstów Gaimana. A jaka jest to adaptacja?
Na pewno graficznie w większości zachwycająca. Dwa z trzech komiksów z tego albumu to ilustratorskie perełki. Szczególnie pamiętana z „Sandmana” Coleen Doran wspina się tu na wyżyny własnego talentu, tworząc iście olśniewający spektakl, jakiego po niej bym się nie spodziewał. Jedynie środkowa historia, mocno cartoonowa, już takiego wrażania nie robo, bo jest nie tylko prosta, ale i dość zwyczajna, a jednak w tym zbiorze potrzeba iskry magii, na szczęście nadal wypada nieźle, a wieńcząca tom opowieść podnosi jakość całości.
Fabularnie? Jak to Gaiman, jest niezły. Mamy tutaj ciekawe pomysły i dobrą, literacką stylistykę, jednak nie do końca spełnioną. Zawsze czegoś, choćby odrobinę, w tym wszystkim brakuje. O Pratchett’cie, przyjacielu Gaimana, mówiło się, że pisze świetnie, ale z fabułami ma problem i to samo mógłbym powiedzieć o Gaimanie właśnie. Który najczęściej świetnie pisze, ale w jego twórczości najlepiej wypadają konkretne fragmenty, niż ona sama, jako większa całość. Tak czy inaczej jednak „Szkło, śnieg i jabłka oraz inne historie” to kawał dobrego komiksu. I kawał dobrej fantastyki, czasem baśniowej, czasem ocierającej się o horror, to znów bardziej życiowej, ale zawsze reinterpretującej na nowo mity, podania i motywy. Rzecz przede wszystkim dla miłośników gatunku i autora, co do tego nie mam wątpliwości, ale warta poznania nie tylko przez nich. Bo Gaimana można nie lubić, ale obok rysunków, jakie serwują nam tu artyści, po prostu nie da się przejść obojętnie.
wkp, 02.06.2022, 06:40