PRZETRWAĆ NA PUSTYNI
Nie możecie doczekać się drugiej części filmowej „Diuny”, a powieściowy pierwowzór Was nie pociąga? A może po prostu lubicie ten świat i macie ochotę na więcej, w jakiejś nowej formie? No to teraz w Wasze ręce trafia drugi z trzech tomów powieści graficznej opartej na książce Herberta. Powieści graficznej wiernej i bardzo przyjemnie wykonanej.
Paul Atryda wraz z matką przetrwali zdradę, ale ich los nie jest jeszcze przesądzony. Porzuceni na pustyni, aby przetrwać, będą musieli sprzymierzyć się z plemieniem Fremenów. Ale jak sobie poradzą? Czego się dowiedzą? I dokąd ich to wszystko zaprowadzi?
„Diuna” i komiks? To nie wymysł naszych czasów, bo pierwsza tego typu próba pojawiła się już w latach 80. XX wieku, ale teraz temat ma się szczególnie dobrze. Tak, jak niemal cztery dekady temu, tak i teraz to filmowa adaptacja ożywiła zainteresowanie nim i przyciągnęła ze sobą publikacje różnych komiksów. Jednym z nich jest ta właśnie seria, adaptująca wiernie i dość szczegółowo, choć oczywiście bez takiego wnikania w poboczne kwestie, pierwszy tom oryginalnej serii. I, jak mówiłem, robi to dobrze.
Tak, jak w przypadku kinowego hitu, tak i tu największym plusem pozostaje wspomniana już wierność materiałowi źródłowemu. W dzisiejszych czasach spotyka się to coraz rzadziej, odstępstwa nie są wymuszane formą, a choćby poprawnością polityczną i jeszcze gdyby były to odstępstwa coś wnoszące czy dodające opowieści jakiejś nowej magii, wynoszącej ją na nowym poziom, ceniłoby się to. Bo są takie dzieła, bo potrafiły coś wnieść, a wszystkie zmiany wprowadzone wyszły na lepsze, deklasyfikując pierwowzór. Ale współcześnie takich się nie spotyka. Więc tym bardziej cenię to, że w tej komiksowej „Diunie” trzymają się pierwowzoru.
Bo pierwowzór jest dobry. I dobry jest ten komiks. Mamy w nim zatem i akcję, i klimat, i popisy wyobraźni i bardziej nastrojowe, spokojne momenty także. Fantastyka rzucająca nas w niezwykłe rejony, gdzie wszystko to plącze się z legendami, historią i dojrzałym podejściem do tematu. Podejściem, które potrafi urzec wizją i gatunkowym ciężarem także.
Dorzućcie do tego sympatyczne grafiki – mogłoby być co prawda mniej cartoonowe i z większą dozą graficznego brudu, ale i tak jest dobrze – i świetne wydanie i macie komiks wart poznania. Wystarczy byście lubili albo samą „Diunę”, albo oldschoolowy kosmiczną fantastykę. Wtedy rzecz Was kupi. I tylko szkoda, że na kolejną część musimy czekać do 2024 roku.
wkp, 04.10.2022, 06:14