POJAWIA SIĘ MAGIKA
i mamy dwudziesty trzeci już tom „Kaczogrodu”. Do końca coraz mniej zostało, co ważniejsze wszystkie wczesne prace Barksa – te z samych początków i te z najważniejszego, najlepszego i najbardziej płodnego okresu – zostały już wydane, więc od debiutu w tej materii, po rok 1962, mamy wszystko chronologicznie. I lecimy dalej. I to, że to co najlepsze mamy za sobą, nie znaczy, że jest źle. Nadal jest rewelacyjnie, te późne komiksy, nawet jeśli czasem wtórne względem klasyki, są jednak lepsze niż najwcześniejsze prace Barksa. Dlatego zabawa z tym tomem jest doskonała dla czytelników w każdym wieku.
co tym razem czeka na bohaterów? Dużo, przede wszystkim kłopotów z Magiką, która tutaj debiutuje. Sknerus zresztą będzie miał też problemy z Braćmi Be czy rywalami w świecie finansowym. Pojawiają się też kosmici, a i czekają również skarby do odkrycia!
Ja wiem, że mam sentyment do Barksa, bo na jego komiksach się wychowałem. Co prawda wtedy wychowywałem się na dziełach różnych artystów i masa tego była, ale jako dzieciak miałem tak, że robiłem sobie różne listy tego, co mi się podobało, żeby potem do tych rzeczy wrócić. Oczywiście, gdy to było uzasadnione, jak w „Kaczorze Donaldzie” właśnie, gdzie miałem masę tych pism, a w każdym z nich dużo komiksów. Łatwiej było potem znaleźć konkretne historie, szybciej. Taki pragmatyczny, kurczę, byłem. No i kiedyś, patrząc na zeszyt z nimi po latach, dostrzegłem, że zdecydowana większość tych najlepszych to były dzieła Barksa właśnie. Barksa, takiego najlepszego, krótkiego, treściwego, pomysłowego. No takiego, jaki jest też tutaj.
No a te jego komiksy to prosta, ale skuteczna robota. Z jednej strony znajdziecie tu masę przygód, humor, a nawet satyry, z drugiej czeka na Was przesłanie i mądrość. A wszystko to ponadczasowe i nieobrażające inteligencji, gustu i smaku nawet dorosłych czytelników. Ba, oni będą się w trakcie lektury bawić równie dobrze, co dzieci, choć jak zawsze w takich przypadkach, inaczej spoglądając na poruszane przez autora kwestie. A ci, którzy na tym wyrośli… No magia działa, tyle powiem. Działała na dzieciaka, który się tym zaczytywał i działa na starego dziadersa, który do tego po latach wrócił.
No i jest tu też magia rysunkowa, bo naprawdę super to wygląda. Barks potrafił i chociaż wolę kreskę Dona Rosy – uczeń, który przerósł mistrz pod każdym względem, także na polu opowiadania, ale o tym pisałem już nie raz i nie ma sensu w tym miejscu do tematu wracać – nadal robi to robotę. Jest ekspresyjne, jak trzeba, wyraziście, cartoonowo, ale w najlepszym stylu. Ładnie jest i tyle. Ładnie to to wydane (choć nie pogardziłbym nieco niższym standardem za niższą cenę, wiadomo) i pod każdym względem warte poznania i polecenia.
Więc niezmiennie polecam. Pewnie nie trzeba, wiadomo, ale może jednak ktoś jest nieprzekonany. Może patrzy na to i myśli, a po co mi komiks dla dzieciaków, choć rzecz wygląda ciekawie. A przecież dla dzieciaków, to jednak familijne, a familijne to dla każdego. Każdy więc – o ile dzieło dobre, a to jest świetne – znajdzie coś dla siebie i odczyta inaczej. I to właśnie czeka na Was tu.
wkp, 06.02.2024, 06:36