Miejska legenda, na którą dał się nabrać cały świat… Wraz z wybiciem północy i przestawieniem kalendarzy na 1 stycznia 2000 roku, cała znana nam elektronika miała przestać działać. Globalny krach, utrata dostępu do kont, chaos komunikacyjny, konflikty społeczne, autorytarne zapędy rządzących, wybuchające komputery i - co gorsza - elektrownie jądrowe. Jednym słowem: Armageddon. Co sprytniejsze koncerny zbijały niemałe fortuny, sprzedając „specjalne” oprogramowanie, które „potencjalnie” miało obronić sprzęt nabywców. Globalna tragedia nie nadeszła i, jak się potem okazało, jedyne co wystrzeliło tego pamiętnego Sylwestra to korki od szampanów. Chociaż słowa „scam” i „trolling” nie były wtedy w powszechnym użyciu, to śmiało można powiedzieć, że idealnie obrazowały one ówczesną sytuację na świecie. Jednak historia często udowadnia, że lubi się powtarzać… Dziś, 23 lata po tamtych wydarzeniach, temat Pluskwy Milenijnej powrócił na usta wszystkich.Oto pojawiła się informacja, że ktoś celowo zamierza wprowadzić do obiegu elektronicznego wirusa, inspirowanego legendarną Pluskwą, który ma skutecznie zniszczyć internet i, w konsekwencji, doprowadzić do globalnego paraliżu wielu sfer naszego życia… Ma nie tylko pozbawić pracy tysięcy influencerów, ale przede wszystkim odebrać dostęp do kont bankowych milionom osób, a także pozostawić obiekty jądrowe bez trzymającego je w ryzach software’u… Sensacyjne wieści głoszą, że miejscem „wyklucia” się nowej pluskwy ma być… Polska?! Przerażająca groźba czy kolejna globalna podpucha? Tysiące kanałów commentary, rozgłośni radiowych i telewizyjnych wzięło temat na tapet, wywołując gorące dyskusje. Ale gdzieś w Łodzi, jeden osobnik, zaczyna widzieć całą tę farsę z nieco innej perspektywy…