Przedstawię ci pewnego faceta, twardziela. Miał na imę Marv. Tak, "miał" i nie pytaj o nic więcej, masz prawo wiedzieć tylko tyle. Lubił Miasto Grzechu, a ono lubiło jego, do licha, uwielbiało go jak wszyscy diabli. I jednej nocy Marv obudził się w cieplutkim łóżeczku obok ognistej dziewczynki. Była cholernie martwa, a policja właśnie wyważała cholerne drzwi. Potem uciekał. Miał tu dziwnych przyjaciół, zwłaszcza Gladys, zimną kobitkę, którą strasznie lubił. Pomagała, gdy był sam. Strasznie wyszczekana, zwykle mówiła szybciej i chętniej niż Marv. Ale tym razem to Marv miał trochę pytań i Gladys strasznie się wściekała, gdy on nie mógł uzyskać odpowiedzi. Ktoś strasznie nie lubił Marva, ktoś kto chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że Marv nie lubi go jeszcze bardziej. Ale manewr z martwą babką u boku był nie fair, pal licho gliniarzy, ale tę babkę zdążył polubić. To z jej powodu całe polowanie, bo w Mieście Grzechu niewiele osób da się lubić. A Marv uwielbiał polowania na równi ze znajdywaniem odpowiedzi. Frapujący temat "komu zależało na zabiciu Anioła?" był wtedy na czasie. Poznaj Marva, faceta, któremu lepiej nie wchodzić w drogę...