Tomasz Bereźnicki nie narysował komiksu w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. To nie jest historia opowiedziana kadr po kadrze przez postaci, którym z ust wydobywają się dymki z tekstem. Oczywiście album "Święte królestwo" zawiera i takie plansze, ale jego siłę stanowią duże syntetyczne obrazy, które w całości i w detalach są dialogiem ze sztuką, z historią, ze współczesnym i dawnym Krakowem, z dzisiejszymi mediami i polityką rozgrywaną w Europie Środkowej w ciągu ostatnich 25 lat. Uznaliśmy, że czasy opisane w II tomie "Baśni jak niedźwiedź" czasy upadku Węgier, wystąpienia Lutra, czasy wielkich bankierów i wielkiej herezji znakomicie pasują do tego, by posługując się analogiami opisać i narysować naszą dzisiejszą sytuację polityczną i gospodarczą. I to się, mam wrażenie, udało. Tomasz Bereźnicki stworzył dzieło niezwykłe. To jest sztuka prawdziwa, która bardziej zbliża się do wymarłego już gatunku grubej księgi z obrazkami, te zaś mówią nam o wiele więcej niż zwykłe książkowe ilustracje