|   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
  |   INFORMACJE   |     SZUKAJ   |     ZALOGUJ SIĘ   |     |  
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Wielkie Archiwum Komiksu

RECENZJA WYBRANEJ POZYCJI

424
Negalyod #1/2020
Nie masz tej pozycji?!
KUP JĄ W
KOMIKSIARNIA
za 89,99 zł!
seria / numer:
cykl / numer:
rodzaj pozycji:
scenariusz:
rysunki:
format wydania:
216 x 285 mm
rodzaj papieru:
kredowy
rodzaj oprawy:
twarda
rodzaj druku:
kolor
liczba stron:
208
wydawca polski / rok wydania:
Egmont 2020
wydawca oryginału:
cena:
99,99 zł
podziel się recenzją:
recenzje do pozycji [2]:
Żartując sobie, to ostatnimi czasy mam szczęście do czytania komiksów, w których głównym bohaterem jest pasterz. Po komiksie „Wilk”, przeczytałem inny i równie znakomity, wręcz wybitny, świetny, pełen akcji i w klimatach post apokaliptycznych komiks Vincenta Perriota pt.„Negalyod”. Na wstępie muszę zaznaczyć, że jest on swoistym hołdem Vincenta Perriota dla twórczości arcymistrza Moebiusa. Cała zaprezentowana tu historia mogłaby śmiało znaleźć się w świecie stworzonym przez Jeana Girauda vel Moebiusa vel Gir'a.

Akcja komiksu zazębia się w świecie przyszłości i pełnej dinozaurów, gdy wyniku katastrofy cieplarnianej ziemia stała się pustynną planetą. Uprzywilejowani ludzie z podniebnych miast wyciągali z planety ostatnią wodę i wysyłali ją prosto do swojego z technologicznego i zaawansowanego megalopolis. W świecie tym żyją oprócz nich swoiste wyrzutki, byli wojskowi, nomadzi, wszyscy Ci, których wyższe naukowe społeczeństwo chciało się pozbyć.

Bytem świata technologi rządzi tajemniczy obcy – tajemnicza siłą zwana „Siecią” .

Potęga ta jest bezwzględna wobec nieposłusznych i niepokornych, ale także własnych ludzi! Ich zabija również, jeśli nie spełnią nałożonego na nich zadania. Po drugiej stronie jest ruch oporu, dowodzony przez charyzmatycznego starca i jego córkę, który zna sposób na uwolnienie świata od „Sieci”.

W tym miejscu pojawia się wspominany pasterz (dinozaurów), niejaki Jarri Tchapald. On staje się głównym bohaterem wielkiej przygody. Dalszego zarysu opowieści nie zdradzę, ale gwarantuje Ci, jak zaczniesz czytać, to ten komiks pochłonie Cię całkowicie.

Dla mnie jest to jeden z najlepszych w tym roku wydanych na naszym rynku albumów frankofońskich. Czyta się go bardzo przyjemnie, gdyż bezpretensjonalna przygoda, do tego nieoczywista i ze zmianami akcji jest bardzo wciągająca.

Do tego niezłe nawiązania do popkultury np. wprowadzenie w świat motywów z mitologi Moebiusa, ale nawet nawiązania do kultowej Dune i Mad Maxa, plus akcja, przygoda i filmowy rozmach historii, to wszystko ma sobie wielką siłę rażenia i wyrazu.

Pochłaniasz ten album i chcesz jeszcze więcej. Jedyną wadą i zarazem zaletą jest otwarte zakończenie. Niby z jednej strony daje niezłe pole do interpretacji, ale z drugiej strony jest szansą na kontynuację. Chciałbym ją jak najszybciej poznać.

Graficznie i kolorystycznie historia przypomina styl znany z Moebiusa. Plansze są dopieszczone szczególikami, a obraz świata jest spójny, a kolorystyka pełna słonecznych barw.

Podsumowując! Komiks Vincenta Perriota pt.„Negalyod”, który w ramach Plansz Europy został znakomicie wydany, przez nasz Egmont, to dzieło wybitne i nietuzinkowe. Nie można go zaszeregować w jakieś ramy, albowiem miesza gatunki i style opowieści i jeszcze wspaniale pokazuje, w ukrytym tle, na zagrożenia ekologiczne współczesnego świata. Jest to wspaniała lektura, którą musisz mieć w swoich zbiorach.

Zdecydowanie polecam!
autor recenzji:
Dariusz Cybulski
06.03.2020, 09:38

NADZIEJA UMIERA OSTATNIA

To jeden z tych komiksów, po których nie spodziewałem się zupełnie niczego. Wprawdzie wydanie w kolekcji „Plansze Europy” powinno do czegoś zobowiązywać, ale kto go tam wie... A tymczasem album „Negalyod” – jego twórcą jest Vincent Perriot – zaskoczył pozytywnie mnie zaskoczył. Fabułą, grafiką i nawiązaniami do mistrzów komiksu z naszego kontynentu.

A nie spodziewałem się niczego wielkiego po historii reklamowanej jako „przygodowa opowieść science fiction, rozgrywająca się w pustynnym świecie pełnym dinozaurów i latających pojazdów”. Jarri Tohapalt wyjęty zostaje z pustynnego świata nomadów. Bycie w nim przestaje mieć sens, gdy w jednej chwili traci swe stado chasmozaurów. Z kolei Korienze Yina ze stacji 3703 po śmierci ojca – przywódcy duchownego rebelii - musi stanąć na czele zbuntowanej grupki mieszkańców walczącej z podziałami społecznymi. Sprowadzone na jeden tor losy pasterza i córki kapłana okazują się być czymś więcej niż tylko zwykłą przygodówką. „Negalyod” staje się komiksem poruszającym tematykę globalnego ocieplenia, suszy, ginących gatunków zwierząt i roślin, a także coraz większego rozwarstwienia grup ludności. I choć w finale autorowi nie udaje się uniknąć odrobiny patosu i naiwności (nie, powiewającej flagu USA nie ma), to w ogólnym rozrachunku mamy do czynienia ze sprawnie opowiedzianą historią.

Vincent Perriot wraz z kolorystką Florence Breton stworzyli zakomponowaną z rozmachem rysunkową historię. Monumentalną – bo liczącą około 200 plansz – pełną odwołań do kreacji znanych popkultury i do komiksowych klasyków. Świat po katastrofie – w tym przypadku suszy – to przecież popularny wątek w opowieściach science fiction. Pustynia – z poruszającą się po nich wielką ciężarówką - od razu kojarzą się z Mad Maxem. Wprowadzenie dinozaurów – w miejsce wypasanego bydła i wierzchowców – pozwala autorowi oderwać się od rzeczywistości stricte westernowej. Ale z westernu sporo w albumie „Negalyod” i tak zostało.

W scenach z pustyni odbija się gdzieś „Blueberry”. Myślę tu o mocnej, przepalonej słońcem kolorystyce, która kojarzy się silą rzeczy właśnie z cyklem o stróżu prawa. W ogóle w trakcie lektury przy wielu kadrach miałem wrażenie, że mogłyby wyjść spod ręki samego Moebiusa. Wybuch meteorologicznej cieżarówki, hełmy, kreskowanie… Wszystko to wyjęte jest dla mnie z jego komiksów science fiction. Z kolei gdy Perriot zaczyna rysować w szerokiej – często cało planszowej, a nawet dwu planszowej - perspektywie miasta, gdzieś w głowie zaczyna otwierać się klapka z napisem Andreas. Andreas, czyli twórca takich serii jak „Rork” czy „Koziorożec”.

„Negalyod” jest więc całkiem miłym zaskoczeniem. I oby więcej takich zaskoczeń z kręgu europejskiego komiksu czekało nas w tym roku. Roku, który powoli się rozkręca.

Andrzej „Mamoń” Kłopotowski

autor recenzji:
Mamoń
01.03.2020, 17:55

RECENZENCI

BroosLi
[7]
Charles Monroe
[17]
Chudi_X
[3]
Dariusz Cybulski
[442]
Edward Weaver
[2]
Joan_Johnson
[1]
Mamoń
[1063]
McAgnes
[1]
Modli
[1]
MonimePL
[146]
Percival
[2]
Ronin
[3]
Warlock
[4]
wkp
[2379]
KOMIKSY, MANGI, CZASOPISMA, KSIĄŻKI, ARTBOOKI, FIGURKI, GADŻETY I INNE
Komiksiarnia
Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Przypominamy, iż do czasu uzupełnienia bazy danych nowej wersji strony informacje o starszych pozycjach znajdziecie na łamach poprzedniej wersji witryny:
Old WAK!
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu | Strona działa od 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock | Stan odwiedzin: 4897103
Copyright © 1997-2024 WAK - Wielkie Archiwum Komiksu
Start witryny: 21 lipca 1997 | Idea, gfx & code: Warlock
Stan odwiedzin: 4897103