autor recenzji:
wkp
21.03.2020, 07:03 |
RYCERZ Z ZADATKAMI
Ta historia ma wszelkie zadatki, by rozwinęła się w solidną sagę fantasy. Tylko czy polski rynek daje już dziś szansę, by autorzy mogli na spokojnie pracować nad jej kolejnymi tomami? Oby.
W samym środku lasu, stała sobie przyczepa (kempingowa) nad wodospadem. Mieszkała w niej pani Radzanica. Któregoś dnia zapukał do jej drzwi Janek. Rycerz Janek. Co było dalej? Opowiada o tym kwartet autorski: Igor Wolski, Robert Sienicki, Jan Mazur i Tomasz Grządziela. To z ich głów i spod ich rąk wyszedł album „Rycerz Janek i instrukcja prawidłowego składania ofiar zapomnianym bóstwom”. Album pierwszy w serii, ale nie z pierwszą historią poświeconą rycerzowi. Od 2007 roku bohater kilkakrotnie pojawiał się na łamach m.in. zina „Kolektyw”. Ale dopiero teraz – dzięki Kulturze Gniewu - wypływa na szersze wody.
I ma szansę, by podbić serca czytelników. Ba, „Rycerz Janek” ma szansę stać się popularną serią. Jeśli tylko autorom starczy pary, a wydawcy będzie opłacało się inwestować w kolejne tomy. Robert Sienicki (m.in. „Scientia Occulta”) i Jan Mazur (m.in. „Koniec świata w Makowicach”) napisali pełnometrażową opowieść fantasy. A skoro fantasy, to musi być w niej ten zły i ten dobry. Czarnym charakterem staje się władca królestwa Zacnegostawu – niejaki Mścigniew. Swego wuja próbuje odsunąć od władzy piękna Lena. Dopełnieniem dobra jest oczywiście Janek.
Sienicki i Mazur stworzyli postmodernistyczną historię, pełną nawiązań i odwołań do klasyki. Kilka przykładów? „Tymek i Mistrz”, „Gwiezdne Wojny”, „Wiedźmin”, „Kajko i Kokosz”, „Lanfeust z Troy” to te, które jako pierwsze przychodzą na myśl. Jest też kilka nawiązań do miejsc znanych z naszego świata – jak słynny dom nad wodospadem projektu Franka Lloyda Wrighta czy zawieszony na skale zamek Neuschwanstein budowany przez Ludwika II Bawarskiego. A graficznie? Igor Wolski - wspierany kolorami przez „Spella”, autora „Przygód Jasia i złej nogi” - rysuje podobnie do Michała Śledzińskiego (oczywiście mam na myśli komiksy takie jak „Wartości rodzinne” czy „Bears of War”, a nie „Osiedle Swoboda”). Pełnometrażowa opowieść, jaką dostał do zilustrowania pozwoliła mu na zakomponowanie plansz z rozmachem, nie dusząc się w ciasnych kadrach.
Andrzej „Mamoń” Kłopotowski
P.S. O „kradnącym jabłuszka hultaju” nie wspomnę :) Taki złodziej rozkłada na łopatki.
autor recenzji:
Mamoń
16.03.2020, 17:17 |