ReLOVE
„ReLIFE” to zdecydowanie najlepsza w pełni kolorowa manga – nie wliczajcie w to nielicznych anime comicsów – dostępna na polskim rynku. Temu nikt nie zaprzeczy, bo chyba jest to jedyna taka pozycja. Ale ważniejsze jest to, że niniejsza opowieść to po prostu kawał bardzo, bardzo dobrego komiksu o miłości, który przełamany został nutą fantastyki. Komiksu prowadzonego jakże niespiesznie, ale przez to jeszcze bardziej pozwalającego zżyć się z bohaterami i bardziej kibicować ich romantycznym uniesieniom.
Wszyscy już chyba wiedzą, że coś łączy Aratę i Chizuru. Czy postawione wprost pytanie może w końcu zmienić cokolwiek w tym wszystkim? Hishiro tymczasem zaczyna robić wszystko po swojemu, znikając, by pojawić się i… Właśnie, co takiego zrobi, gdy przestanie unikać Kaizakiego. Co wyniknie z tego wszystkiego? Czas ucieka, sytuacja się komplikuje, a przecież skutki działań bohaterów mogą być bardzo poważne…
„ReLIFE” zacząłem czytać, bo opis brzmiał ciekawie. Nie wiedziałem, jak całość wygląda w środku, więc byłem zaskoczony w pełni kolorową szatą graficzną. Kilka pierwszych tomików mnie kupiło, potem różnie z tym bywało, nigdy jednak tak, bym nie miał ochoty dalej sięgać po tę mangę. A już od dłuższego czasu jest dobrze, jest bardzo dobrze i nie zapowiada się by było gorzej. A ja mam ochotę czytać więcej i więcej.
Co przemawia do mnie w tej opowieści? Czytacie moje recenzje, więc wiecie, że jestem sentymentalny i że jestem romantykiem także wiecie. Szkoła to było dno, porażka, której nie chciałbym przeżyć na nowo, ale kurczę, mam jednak sentyment do tamtych czasów. Czasów, kiedy wszystko było prostsze, kiedy problemy były inne i świat jakiś taki odmieniony. Opowieść o podobnym mi wiekiem mężczyźnie, który znów trafia do liceum musiała przypaść mi do gustu. Przecież to manga, a Japończycy to nie typ autorów, którzy zaserwują mi kicz pokroju „21 Jump Sreet”. Przy okazji romantyczna ze mnie bestia, a „ReLIFE” to romans przecież. A że kocham komiksy, mangi, anime… Sami wiecie.
Ale jest po prostu znakomita seria i tyle. Świetnie sprawdza się, jako opowieść o szkolnym życiu i problemach nastolatków, równie świetnie wypada jako historia o NEET-ach, którzy nie mogą odnaleźć się w życiu zawodowym, wreszcie to doskonała rzecz o dwójce ludzi, których połączyło uczucie niemożliwe, a raczej możliwe, tylko nie jest im dane owej możliwości dostrzec. A wszystko to zwieńczone zostało znakomitą szatą graficzną, która wygląda jakby na karty komiksu przenieść kadry z anime i w dziwny sposób pasuje to do „ReLIFE”.
Kto lubi którykolwiek z tematów poruszanych w mandze, powinien ją poznać. I to jeszcze jak. Bo to o wiele lepsza opowieść, niż można by sądzić.
|
autor recenzji:
wkp
10.04.2020, 07:11 |